piątek, 19 lipca 2013

SMOK WALENTY + | hydro-bajka



Tam gdzie baśni świat zaklęty,
gdzie pustynie, strome góry,
mieszkał pewien smok Walenty,
co na obiad jadał chmury.
Był on wielki jak wieżowiec,
z nieba gwiazdy nosem strącał,
lecz nie lubił smaku owiec,
za to wodę pił bez końca!

Smok brzuszysko miał jak basen,
w którym ciągle deszczyk siąpił,
śnieg tam nawet prószył czasem
i dzwoniło czkawką z sopli.
O! I zamiast zionąć ogniem,
z pyska puszczał strugi wody.
Choć to było niewygodne,
w uszy kładł lód dla ochłody.

Był on z rodu prastarego
wodolubnych smoków chińskich,
chociaż mieszkał tak daleko,
to oczyszczał wodę wszystkim.

Dom miał skromny na odludziu,
bo unikał towarzystwa,
czasem tylko smętnie nucił:
„Oj, ty wodo! Wodo bystra!
Mam ja w brzuchu litrów tysiąc
i mieć mogę jeszcze więcej.
Miłość tobie pragnę przysiąc.
Daj mi luba mokre serce!”

A piosenkę niosło echo,
przez pustynię, strome góry;
poprzez pola, w świat – daleko,
nawet z wiatrem ponad chmury.

Tą krainą Chrzęścik władał –
król ten chciał, by było sucho.
„Koniec z wodą, smoku! Biada!
– krzyczał głośno – „Niech cię licho!
Zmykaj z mego kraju prędko.
Nie chcę wody ni kropelki”.
Lecz Walenty z miną smętną
na ucieczkę nie miał chęci.

Król rycerzy posłał swoich,
aby smoka wygonili.
Ci wrócili w mokrych zbrojach
(i nie trwało to pół chwili),
bo Walenty – wielki prysznic
sprawił śmiałkom na „dzień dobry”.
A nie mogło im się przyśnić,
że sto litrów zimnej wody
tryśnie z pyska jak ulewa
i zatopi okolicę,
zbroje lśniące pozalewa,
rdzą pokryje ich przyłbice.

„O, wy osły dardanelskie!”
– Chrzęścik zatrząsł się ze złości –
„Zróbcie coś z tym smoczym cielskiem!
Oszaleję tu z wściekłości!”

Lecz Walenty, jak to smoki,
w swym uporze trwał niezmiennie.
Nie dla niego nowe drogi –
wolał cicho siedzieć we mgle,
która dziurką jego nosa
(może lewą, może prawą?)
popłynęła niczym smocza
zupa mleczna. Za jej sprawą
biel spowiła drogi wszystkie
i pustynie, strome góry –
no i smoka, oczywiście,
a z nim razem: słońce, chmury.

Tak by siedział, aż do dzisiaj,
niewidoczny w gęstej mgiełce.
Król natomiast wciąż by krzyczał,
że on tego smoka nie chce!

„Oj, ty wodo! Wodo bystra!”
– mknie melodia ponad falą.
Już znalazła dobrą przystań,
tutaj wszyscy smoka chwalą.

Smok jest z nami, słowo daję,
bo gdy tylko kran odkręcisz,
w rurach zagra smoczy grajek –
wody szumem ucho pieści.
Pieśnią płynie litrów tysiąc
czystej wody (albo więcej),
o tym smoku, który przysiągł
wiernie kochać mokre serce.

***
Kiedy latem, w dzień upalny,
moczysz ciało dla ochłody,
to pamiętaj by oszczędzać
każdą kroplę czystej wody,
a Walenty w mig, w podzięce,
bardzo słodki pośle całus –
spadnie prosto w twoje ręce,
z tańcem deszczu pośród kałuż.


czwartek, 11 lipca 2013

Z PISAKOWNICY +





Łopatka i grabki (do pary),
wiaderko, foremka z muszelką
na pomysł raz wpadły wspaniały,
by jechać nad morze. Dziś? Prędko!

I Kubę, małego chłopczyka,
w tę podróż chcą zabrać ze sobą.
Tam zaraz humorek zły znika,
bo wiele atrakcji jest obok.

Szybuje nad falą gdzieś mewa,
wiatr morskie piosenki wciąż nuci.
Nic więcej do szczęścia nie trzeba…
i piasku jest więcej niż ludzi.



| MOŻNA POSŁUCHAĆ RECYTACJI PANA BOGDANA DMOWSKIEGO:     https://www.youtube.com/watch?v=lI7qudHUwL4&list=UUvMh4Rdx9PKK74TfSM5rb6A    ZAPRASZAM |

wtorek, 9 lipca 2013

CAŁA JA +


Każdy brzuszek ma pępuszek.
Nóżka, rączka ma paluszek.
Główka włoski także ma.
Na rysunku jestem ja.

Mały kotek mleczko pije.
Dziki tygrys w dżungli żyje.
Tu jest kość, a tam buda.
Oto portret mego psa.

Mieszka w norce czarny krecik.
Wiosną ptaszek gniazdko kleci.
W ulu pszczoła ma swój rój.
Na obrazku jest dom mój.

Każdy duży był malutki.
A ten starszy był młodziutki.
Tata, mama, babcia, … ja.
– Pstryk! – rodzina zdjęcie ma.

| To prosta rymowanka wydobyta z pamięci i zabaw z córeczką, gdy była szkrabem trzyletnim. Taka wspominkowa. Na obrazku jest cała nasza rodzinka, jako elfy ze skrzydełkami. Rymcia skrzydeł sobie nie dorysowała, mówiła, że jeszcze są zbyt malutkie, aby wystawały zza pleców. Nawet kotek jest - to ten, co ma laserowy wzrok. Rysunek powstał, gdy miała 5 lat. |

poniedziałek, 8 lipca 2013

DWA DRABY, BAOBAB I PALMA

Choć o drabie już pisano*,
z baobabem zapoznano,
wątek nowy tu wymienię
z kryminalnym zakończeniem.

Pewien drab z niepewnym drabem
spotkał się pod baobabem.
Ten niepewny, jego krewny
(chudy, rudy i mizerny),
w byciu darbem nie miał wprawy,
za to cwany był i żwawy.

Draby te pod baobabem
omawiały palmy kradzież,
bo już dosyć miały tego
baobabu paskudnego,
co im ciągle plamił plany
różnych draństw niespodziewanych.

Baobab, nie w ciemię bity,
miał na draby sposób chytry:
w swych korzeniach stał się słaby
i zwalił się na te draby.
Draby w proszek się zmieniły
i tak ziemię użyźniły.

A w baobabowym dole
rośnie palma, na niej mole,
co w (be)molach pieśń zawodzą
o tych drabach ciemną nocą:

Pewien drab z niepewnym drabem
spotkał się pod baobabem…itd.





* Jan Brzechwa „Szpak”

środa, 3 lipca 2013

ZAPRASZAM DO BAJKOWNI


Witam,

dzisiaj nie będzie wierszyka. Hm! już słyszę pytanie „A dlaczego, przecież zawsze były tylko wierszyki, czasem z obrazkiem? A tu dzisiaj nic!”. Odpowiem prosto - dzisiaj będzie cała magiczna szafa nimi wypełniona, a wszystkie dla dzieci.

Jest ogromna, jak cała biblioteka. Ma mnóstwo półek, a na każdej kryją się strony, dosyć dziwne, bo nie z papieru zrobione, a też zapisane. Na każdej siedzi sobie wierszyk, albo bajeczka. Siedzą tak sobie, szeleszczą (choć nie z papieru) i ćwiczą.

Oj! Czy one są jakieś usportowione?

Pewnie też, ale one ćwiczą to, żeby je się dobrze czytało. Muszą pilnować swoich literek i słówek, bo te czasami uciekają. Gdy to się zdarzy - a przeważnie dzieje się tak wtedy, gdy nikt bajeczek i wierszyków nie czyta – to, trzeba uciekinierów szukać po całej szafie. A one najczęściej w kątku sobie siedzą i…

Może je wytropicie, gdy otworzycie tę magiczną szafę. Ach! Zapomniałam jeszcze napisać, że jest tam specjalna szuflada, w której schowane są takie gadające bajeczki i wierszyki. One uwielbiają być słuchane.

Wszystkich zapraszam do Bajkowni :)