poniedziałek, 30 czerwca 2014

NA FESTYNIE

| Jeszcze raz zapraszam na wspomnienia jesiennego festynu. 
  A byłam już NA TARGU, NA BAZARZE, NA JARMARKU i NA RYNKU :)


Na festynie pośród dyni
mikry magik cuda czynił.

Zmienił: balon w baletnicę
i dżdżu dzbanek w dwie donice,
kryształowe salaterki
w białe bierki i obierki,
budzik w bąka, bąka w trąbkę,
trąbkę w tubkę, tubkę w słomkę.

A na koniec (z tego słynie)
sam się zmienił w wielką dynię!

sobota, 28 czerwca 2014

RAZ OLBRZYM…

Raz olbrzym, wysoki jak wieża,
wykąpać się w rzece zamierzał.
Dwa kroki postawił olbrzymie
i był już nad Odrą w Szczecinie.

Chlup! Wskoczył do wody. Lecz co to?!
Za płytko – szuwary i błoto!
Więc utknął w łuk mocno wygięty,
zahaczył o prawy brzeg piętą.
Na lewym, choć trudne to trochę,
położył czesaną w szpic brodę.

Nazajutrz w dzienniku lokalnym
podano wiadomość specjalną,
o nowo powstałym tu moście 
jak olbrzym tak wielkim  na Odrze!

piątek, 27 czerwca 2014

NIE GRYŹĆ MISIA (misiowanka_10)

Mały Miś w gęstej mgle
spotkał raz muchy dwie.

Muchy dwie, muchy złe,
każda gryźć Misia chce.

Bzzzy... bzzzy...bzzzy! – bzyczą w krąg.
Może tych much jest sto?!

Gdzie chcą gryźć? – spyta ktoś. –
W pięty, w uszy i też w nos.

Idźcie precz! Kysz, a sio!
To mój Miś, kocham go.



 Misiowanka, która może być też zabawą z dzieckiem. Gdy czytamy „Miś w gęstej mgle” można rączkami dziecka zasłonić mu oczy. Później pobzyczeć jak muchy, leciutko poszczypać (lub połaskotać) w piętki, uszy i nos, a na końcu przytulić i dać WIELKIEGO CAŁUSA :)

czwartek, 26 czerwca 2014

NASZEJ PANI / podziękowania na koniec roku szkolnego

| To już jutro, ale może jeszcze się przyda do laurki. 
  Napisałam to rok temu na klasową dla córy :)



Już w szkole dzwoni ostatni dzwonek,
czas na wakacje – lekcje skończone.
Dla Naszej Pani jest bukiet kwiatów,
za troskę o nas i jeszcze za to,
że chociaż z nami 
łatwo nie było,
to wielu rzeczy nas nauczyła.

Szczere, od serca, podziękowania
wdzięczni składamy za jej starania
by w głowach pustką nam nie świeciło.
Szkoda, że koniec, było tak miło.
I choć z wakacji tak się cieszymy,
po nich do nauki chętnie wrócimy!

A dzisiaj życzą radosne dzieci:
niech Naszej Pani słonko wciąż świeci,
niech uśmiech zawsze gości na twarzy,
niechaj się spełni to, o czym marzy!

środa, 25 czerwca 2014

PRZYGODA BIAŁEGO OBŁOCZKA

| Jeszcze jeden wielkolud przechodził obok :)


Wpadł biały obłoczek w kałużę,
pobrudził czyściutki kożuszek,
czapeczkę, nowiutkie kalosze.
I w błocie się mocno szamocze.

Wciąż woła do chmury u góry:
„Oj! Mamo, ja staję się bury!
Już zbrzydło mi w błocie taplanie,
jak ja się do nieba dostanę?!”.

Wszedł śmiało wielkolud w kałużę
i podniósł obłoczek nieduży,
zawiesił na niebie. Nareszcie!
A chmura… 
                   i śniegiem, i deszczem
brud cały z obydwu wymyła.

I tak się przygoda skończyła!

wtorek, 24 czerwca 2014

WIELKA GÓRA

| Jeszcze o wielkoludzie w rytmie trzy po trzy... :)


W noc czarną, jak myśli ponure,
wielkolud na wielką wszedł górę.
A po co tak bardzo się trudził?
Czy z góry spoglądał na ludzi?

A może, na przekór wiatrowi,
cerował rozdarte obłoki?
Lub małą, srebrzystą gwiazdeczkę
chciał zerwać i dać ją córeczce?

To wszystko już robił, lecz dzisiaj
wielkolud na górze tej przysiadł,
by patrzeć przez nową lunetę,
jak mrówki dziergają dlań sweter!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

RUMIANE JABŁUSZKO

Wielkolud wśród sadów zabłądził
i jabłka postrącał niechcący.
W sto koszy powkładał w mig wszystkie,
i umył w strumyku. Już czyste
zataszczył do domu za lasem,
lecz zimą odwiedza mnie czasem,
a gdy mam apetyt na słodkie…
przynosi ogromną szarlotkę.
Jabłuszka ma w każdej kieszonce,
soczyste i takie pachnące,
jak lato – dni ciepłe sierpniowe...

Rumiane jabłuszko
da tobie!

czwartek, 19 czerwca 2014

WIELKI BAL

Na strychu starej kamienicy,
gdzie nikt nie wchodził od stu lat,
raz w roku duchy z okolicy
latem szykują WIELKI BAL.

Pajęczynami zdobią salę,
w oknach wieszają krople rosy,
a księżyc (w pełni) najwspanialej
te krople srebrzy oraz złoci.

A gdy wybija na zegarze
północ – godzina wszystkich duchów –
to się zlatują żądne wrażeń
duchy, te z piwnic i ze strychów…

Rozpoczynają bal nad bale.
Orkiestra świerszczy już przygrywa
i wszyscy tańczą doskonale,
a sowa śpiewa im prawdziwa.

Rankiem wybiorą króla balu –
na werdykt jury każdy czeka –
wygra duch, który z nich najlepiej
będzie przebrany za… 
                                   człowieka.

środa, 18 czerwca 2014

NA TARGU

Wśród ścisku i gwaru,
i spanielek paru,
na targu w Trzebnicy
chart w sierści pchły liczył.

Po cztery sumował,
lecz liczyć od nowa
zaczynał po chwili,
bo często się mylił.

Poprosił więc kota:
– Nie dla mnie robota,
pchły w podskokach ciągle,
bardzo niewygodnie!
Policz, proszę, kocie?

– Miau, i po robocie!
Zliczyłem dokładnie,
nie masz już pchły żadnej.
Wszystkie u spanielki
grają teraz w pchełki.

wtorek, 17 czerwca 2014

NA JARMARKU

| Na jarmarku wesoła orkiestra, można pośpiewać dykcyjkę :)


Rankiem na jarmarku
jeż się zjeżył w garnku,
bo jerzyk* rzępolił
na ziarenkach soli,
a chrząszcz chrzęścił oschle
na wyschniętym oście.

Żuczek też przygrywał
na czterech pokrzywach,
a wirtuoz świerszczyk,
muzyk tu najlepszy,
skrzypce wprawił w drżenie
na kanapce z dżemem.

Grali tak zadziornie,
że aż trzasły spodnie
na zjeżonym jeżu,
który w garnku leżał.




*jerzyk – z jeżem nie wchodzi w spółki,
               ma w sobie coś z jaskółki

poniedziałek, 16 czerwca 2014

PORTRET… DAMY

Gdzieś, na zamku, sławna dama
(ta z portretu w złotych ramach)
zgrabna, lekka i niebrzydka
– urodzona celebrytka –
zawodziła: „Mam już dosyć!
Wiecznie w bieli muszę chodzić.
Płaszcze, suknie, pantofelki
i dodatków wybór wielki –
wszystko białe. Dosyć tego!
Coś modnego, różowego,
chciałabym na siebie włożyć,
by wyglądem gości olśnić –
mają przybyć przed wieczorem
nowoczesnym autokarem”.

Poleciała do krawcowej
i różowe stroje nowe
okazyjnie zakupiła –
w mig na zamek powróciła.

Przyjechali goście z Reszla
w holu płaszcze chcieli wieszać,
kapcie już na nogi kładli –
ze zdziwienia wnet zamarli,
bo ich witał duch „Pink Barbie”.

Od trzewików po kapelusz
różowiutki w każdym calu.
Osłupiało wśród nich wielu
i westchnęło: „Och!” – z przejęcia,
lecz nikt nie chciał sobie zdjęcia
robić z taką modną damą,
rzekli: „U nas jest to samo,
a chcieliśmy wyjątkową
odbyć podróż – też duchową!”.

niedziela, 15 czerwca 2014

ŁOSIE, A WŁOS W SOSIE

| Znaleziony, wyłowiony z sosu wierszyk :)


W Łostowicach łosi osiem
grzebie w wazie z gęstym sosem,
bo szukają włosa łosia –
dziadka Lucka Superktosia.

Miał wąs dziadek złotowłosy –
cztery włosy, złote kłosy,
ale jeden wpadł do sosu,
gdy z wnukami liczył do stu,
zamiast smaczną jeść kolację –
łososiowy sos i pasztet.

(Kiedy dziadek do stu liczył
lubił czesać wąsik śliczny.)

Grzebią łosie w gęstym sosie,
wyłowiły ości osiem.
Lecz gdzie włos jest? Czy to żarty?
Czyżby wnuki z sosem zjadły?!

Tak szukały do wieczora
i znalazły tylko morał,
który zaraz tu wymienię:
„Nie czasz włosów nad jedzeniem!”.



sobota, 14 czerwca 2014

NA RYNKU

| Chyba się dzisiaj też wybiorę na zakupy :)
  A wcześniej byłam na bazarze: 
  http://rymcym.blogspot.com/2014/05/na-bazarze.html


Dziś na rynku cztery krowy
łaty kupić chcą różowe
i obcasik do kopytka
(zgrabnie w nim wygląda łydka)
– na ogony frędzle w gwiazdki,
a na głowy kaski w paski,
z owczej wełny szary sweter,
z froty osiem par skarpetek,
modne płaszcze turkusowe
(duży rozmiar, tak na krowę),
nauszniki z pomponami,
bluzki z lila guziczkami,
wielkie torby z tura sierści,
by zakupy w nie pomieścić…

A to wszystko za dwie szklanki
pełne mleka i śmietanki!

czwartek, 12 czerwca 2014

LEKARSTWO DLA MISIA / MIŚTULA (misiowanka_9)

| Wczoraj okropny ból głowy, a dzisiaj zmiana pogody. 
  Ale dostałam od Córy cudowną miksturę i mała rymowanka wyszła z tego :)


Oj! Popatrz na Misia mamusiu.
On chorą ma łapę i brzusio,
i głowa go boli nieznośnie.
Dziś w nocy spokojnie 
nie uśnie.

Wiem co go, na pewno, wyleczy
i tylko potrafią to dzieci.
Najmocniej Misiaczka przytulę 
– tak podam leczniczą
MIŚTULĘ.


| Czy to nie powinno być w takiej, sepleniącej, wersji?


MIŚTULA (misiowanka_9)


Oj! Popatz na Misia
mamusiu.
On cholą ma lapę
i bzusio,
i glowa go boli
nieznośnie.
Dziś w nocy spokojnie
nie uśnie.

Wiem, co go na pewno
wylecy
i tylko potafią
to dzieci.
Najmocniej Misiaka
pzytulę –
tak podam lecnicą

MIŚTULĘ.

środa, 11 czerwca 2014

DUCHY I DUSZKI…

Duchy i duszki – rzecz nienowa –
potrafią z wdziękiem lewitować,
przenikać ściany bez problemów
i w lochach wyć, nie wiedzieć czemu.

Duchy i duszki – chcę obwieścić –
mogą się nawet w dziurce zmieścić,
takiej od klucza – daję słowo! –
gdzie mogą mieszkać komfortowo.

Duchy i duszki – już od wieków –
lubią się kąpać w ciepłym mleku.
Bo nawet, gdy jest go niewiele,
świetnie wybiela duchom cerę.

Duchy i duszki – czy to plotka? –
można na plaży czasem spotkać.
Uważać trzeba, by niechcący
z wież zamku z piasku ich nie strącić.

Duchom i duszkom nakazano
spać chodzić bardzo wcześnie rano,
a we śnie już nie mogą fikać,
dlatego psocą w tych wierszykach.

wtorek, 10 czerwca 2014

PĄCZEK?

| Wiosna już się kończy, zachwyca bujna zieloność dookoła, a tutaj tak z przymrużeniem oka o pierwszych oznakach wiosny :)


Patrzcie! O, tam! Na gałązce
jak na drożdżach rośnie pączek.

Damian woła już z daleka:
„Chcę jednego i litr mleka!”.

A pod drzewem Elka pląsa,
też by chciała dostać pączka
(z marmoladą lub budyniem),
więc z Damianem, swym kuzynem,
już drabinę taszczą długą,
bo oboje pączki lubią.

On wysoko, na gałązce,
wyrósł pięknie grzany słońcem,
zazieleniał i powiada:

„Jaki budyń, marmolada!
Kto tu widział pączki w lukrze,
z kremem, dżemem, w cukrze pudrze.
Takie tylko są w cukierni,
wie to nawet stary piernik.
Tłusty czwartek wam się przyśnił?!
Są na drzewach 
PĄ(CZ)KI LIŚCI!”.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

PIERWSZY DUCH…

| Po przeglądzie rodzinnych zdjęć, taka rymowanka z serii O DUCHACH się ułożyła :)


Za portretem dziadka
duszek ma mieszkanie,
lubi siąść na lampie
i bujać się na niej.

A gdy ma zły humor –
mówiąc, że niechcący –
babci (portret obok)
wkleja bujne wąsy.

I z tego wychodzi
kosmiczny ambaras –
wąsy mają teraz
dziadek z babcią naraz.

Kiedy do mnie w gości
przyjeżdża rodzina,
to burzliwa kłótnia
zaraz się zaczyna.

Gdzie babcia? Gdzie dziadek?
Nikt stwierdzić nie może,
przez te wielkie wąsy
w rudawym kolorze.

Wtedy duszek znika,
za obraz się chowa –
goście ciągle krzyczą,
że aż boli głowa.

Na duszka figlarza
dzisiaj się zeźliłem
i sterczące wąsy
jemu dokleiłem.

Za portretem dziadka
(nie ma na to rady),
odtąd u mnie mieszka
pierwszy duch WĄSATY.

sobota, 7 czerwca 2014

MYŚL MISIA (misiowanka_8)

Usiadł Miś na mchu i marzy:
– Gdybym w marzeniach się odważył
i zmalał do wielkości pszczółki,
a na plecach miałbym skrzydełka, a na głowie czułki
i byłbym w paski żółciutkie, jak żółtko,
to, to, to…

Tu Miś
łapą podrapał się w czółko
i podjął dalej swoją myśl:

– …to, zamiast ryczeć
musiałbym bzyczeć!
Szkoda, że tylko na jawie się tak śni,
bo byłby ze mnie taki śliczny, pszczołomiś – 
MIŚ BEE!

piątek, 6 czerwca 2014

GWIEZDNY KOT

| Z pomysłu gwizdnych zwierząt jeszcze zrodziła się bajeczka o kocie. 
 W końcu, to taki mniejszy tygrys :)


W starej szopie u Bednarskich
pojawił się kotek w gwiazdki.
Toż to dziwy niesłychane,
z jajka wykluł się nad ranem,
po czym grzecznie, z mamą kurką,
pobiegł truchtem na podwórko.

Pierwszy Burek go obszczekał:
– Hau! Zawołam tu człowieka.
Ależ ten kot jest pokraczny,
tak niekoci i nieładny.
Nawet troszkę nie jest kurzy,
przez te gwiazdki.

A z kałuży
prosiak kwiczy wniebogłosy:
– Dziwolągów mamy dosyć!

I dodały jeszcze gęsi:
– Niech się więcej tu nie kręci!

Kotek siedział sam ponury
aż do nocy, wtedy z góry
windę srebrną spuścił księżyc:
– Jesteś, tutaj, nam potrzebny,
aby z całej okolicy
wyłapywać gwiezdne myszy,
bo chowając się za chmury
wygryzają w niebie dziury,
a z tych czarnych (wiedzą dzieci)
żadna gwiazdka nie zaświeci.

I dodały gwiazdki lśniące
migotania dając koncert:
– Wiemy, że masz serce złote.
Będziesz naszym 
GWIEZDNYM KOTEM!



czwartek, 5 czerwca 2014

WIELKI SKARB

Szedł drogą wielkolud
ogromny jak góra,
na drodze, pośrodku,
mysz szara, ponura
płakała: „Tu głodno
i chłodno, bezdomnie!”.

Powiedział wielkolud:
„Chcesz u mnie w kieszonce
zamieszkać. Tam ciepło
i wiele okruszków.
Wystarczy dla mysich
tysiąca stu brzuszków”.

I mysz się zgodziła
i była szczęśliwa.
W ich sercach, na zawsze,
się PRZYJAŹŃ zrodziła.
Już razem wesoło
wędrują po świecie.

I może skarb taki
też kiedyś ZNAJDZIECIE.


środa, 4 czerwca 2014

LENIWIEC DOMOWY +



| Czeka mnie wielkie sprzątanie, w pokoju córy też. 
  Ufff! Chciałam wyczarować pomocników. Może czary pomogą :)


W dżungli, której dziś już nie ma,
żył leniwiec bez imienia,
trochę inny od swych bliskich,
gdyż nie lenił się jak wszyscy.
Z odkurzaczem gnał przez dżunglę
kurz odkurzyć  choć to trudne.

Segregował zmyślnie liście
na dwie sterty: brudne, czyste.
Trzepał ściółkę, czesał trawę.
Wszyscy gromkie bili brawa,
kiedy grzybom, wprost na głowach,
kapelusze wyglancował.
Pnie szorował, grabił mech.
Wciąż uwijał się za trzech!

Zarażony tym przykładem
poszedł każdy ptak z owadem
i gad z płazem, wszystkie ssaki 
w mig porządek stał się taki,
że przyjemnie się mieszkało.

I mnie też by się przydało
w domu takie dzielne zwierzę,
które sprząta, zamiast leżeć,
i codziennie (nie raz w roku)
zadba pięknie o swój pokój.

wtorek, 3 czerwca 2014

TYGRYS W GWIAZDKI

| Wczoraj zainspirowało mnie niebo, niestety było pochmurne, ale oczami wyobraźni i ten tygrys, i Droga Mleczna, i kometa...


Dziś opowiem baśń ciekawskim,
o tygrysie w srebrne gwiazdki.
Gdy się zjawił na polanie
wnet wywołał zamieszanie.

Powstał w dżungli wielki zamęt.
Całą noc trwał, a nad ranem
słonie, małpy,
też małpiatki,
węże, żółwie…
były w gwiazdki.

I mówiły: „Kto na ciele
gwiazdki ma, jest przyjacielem”.

Mina zrzedła tygrysowi,
gdyż na Ziemię zszedł na łowy,
ale teraz, trudna rada,
wszak przyjaciół się nie zjada.

Uciekł szybko za nieboskłon
i kometę zjadł na ostro,
a gdy pić mu się zachciało –
Mleczną Drogę wypił całą.

niedziela, 1 czerwca 2014

DUCHPIŁKA I LILKA

| Tak na Dzień Dziecka z życzeniami i pozdrowieniami, bo najważniejsze to... 
(szukaj na końcu wierszyka)


W małym miasteczku na środku skwerku
straszył Duch złośnik w lila sweterku.
Zjawił się latem na placu zabaw
przegonił Julkę, Hanię, jej brata
i wszystkie dzieci małe i duże.
Rozkopał trawnik, podeptał róże.

Wszedł na zjeżdżalnię. Zjechał trzy razy.
„Czy bawić ze mną ktoś się odważy?!” –
zawołał głośno i na zachętę
zmienił się w piłkę. To niepojęte,
ile się zaraz osób zleciało
(gdy powiem – dwieście, to będzie mało).

Przybiegł kominiarz czarny od sadzy,
lecz złapać piłki się nie odważył.
Też nie dał rady strażak ochotnik –
ze skwerku uciekł szybko na chodnik.
Nawet policjant bał się okropnie,
że go ta piłka znienacka kopnie.

Burmistrz popatrzył tylko z daleka:
„Na ławce w cieniu jeszcze poczekam!” –
powiedział cicho. A piłka skacze,
psoci i niszczy… nie chce inaczej!
Doktor zawołał: „Może jest wściekła!” –
i wnet połowa ludzi uciekła.

Lecz przyszła Lilka, w spodenkach lila,
Ducha złośnika wnet zobaczyła:
„Cześć!” – powiedziała. Klasnęła w dłonie
i to był wreszcie straszenia koniec,
i odtąd zgodnie (w lila odzieży)
bawią się razem tak jak należy.

Na skwerek inne dzieci wróciły.
Duch jest wesoły, grzeczny i miły:
„Już zrozumiałem, straszyć nie muszę,
gdy dookoła są BRATNIE DUSZE!”.