środa, 24 września 2014

O TARANTULI I TURLANIU

| takie tam FIKU MIKU NA JĘZYKU, zrymowało się przy warzeniu... 
 obiadu :)


Turla tura tarantula
na pagórek, za nią córa
targa torbę – w torbie morwę,
tutkę z natką oraz koprem.

Gdy wturlają się z tym turem,
nie bez trudu, na pagórek,
to uwarzą z kopru trutkę
i w śmiertelną drugą rundkę
poturlają się z pagórka –
tarantula i jej córka.

Wietrzę podstęp i kłopoty,
lecz nie truję więcej o tym!

wtorek, 23 września 2014

SUCHA PLUCHA

| I już jesień, a z nią wkrótce deszcze, plucha. Ale, co by było, gdyby...


Co by było, gdyby plucha
zamiast mokra była sucha?

Ja do okna – tam okropnie,
w suchym deszczu wszystko tonie.
Zamiast kapać tylko trzeszczy,
szura, skrobie, dźga i kole –
jakby miliard mikrych chrząszczy,
potoczyło się po stole.

Niepotrzebne parasole,
nie przemoczą wszak opady.
Kalosz krzyczy: „Błoto wolę!
Mokre dajcie mi okłady!”
– bo zakasłał się niebożę.

Zamiast kałuż piasku morze:
na ulicach, na chodnikach,
klombach w parku i trawnikach.

Rynny piasek przesypują,
jak w klepsydrze czas liczony,
a potoki piaskiem plują –
wnet zamienią się w zagony.

Wokół tylko szumi rzewnie….

Siedzę w domu, jak mysz, cicho
–  cała skryta pod poduchą –
i wylewnie bardzo tęsknię,
za jesiennych dni szarugą
– zimnowodną, mokrą pluchą!

niedziela, 21 września 2014

CZERWONE ŚMIGIEŁKO

| Dziadek, to skarb. Jedna z najważniejszych osób w życiu dzieci 
  - i to ostatnio mnie inspiruje, bo mało pamiętam swoich. 
 O śmigiełkach podsłuchałam fragment rozmowy pomiędzy 
 wnuczkiem i dziadkiem, gdy przechodziłam koło parku.


– Chcę mieć śmigiełko – powiedział Tomek –
całe czerwone, w pasy zielone.
A powiedz, dziadku, jakie mieć chciałbyś
zamiast tej czapki? Może wystarczy
zielonej farby, albo czerwonej.

Popatrz, lecimy nad naszym domem,
ponad ulicą, parkiem, przedszkolem.
Jak dwa latawce. Jakie zdziwione
mają przechodnie miny? Zabawne!
Ja macham do nich, pomachaj także.

Oj! Już się wszystkie skończyły farby
i czyste kartki. Lotów wystarczy,
lecz jutro, dziadku, to namaluję
jak szybujemy z chmury na chmurę.

poniedziałek, 15 września 2014

ŻOŁĘDZIOBRANIE

| Czy to już? Eee, chyba jeszcze nie, ale już, już... tuż, tuż :)


Dziadku kończ szybciej śniadanie
– dzisiaj jest żołędziobranie!

Koszyk mam przygotowany,
klucze weź od naszej bramy!

W parku już czekają na nas.
Szumi dąb. Cóż to za hałas?!

Spada grad – żołędzi chmara,
wszystkie je wyzbieram zaraz.

Potem, w mig, pognam do domu.
Ciężki kosz, oj! Dziadku pomóż!

Zobacz tu – kaczuszki małe.
Oddam je, za bajek parę.

Oddam też z żołędzi: psiaka,
jeże dwa, kozę, ślimaka,

rybę i na dębie sowy
 – cały świat… mój, żołędziowy!

***
„Dawno temu, przed wiekami,
w dębowej krainie,
rosło drzewo z żołędziami
wielkimi jak dynie…”

piątek, 12 września 2014

O KOLI, LOLI I BILLU

| Dzisiaj, do ćwiczeń logopedycznych - głoska L


Na kolanie kula
Kola kulę Billa.
Lula Bill w kąkolach.
Lola dookoła
kolcem kole mole.
Ja jeść lody wolę!

czwartek, 11 września 2014

O CHRABĄSZCZU I ŻABIE

Na obrzeżach rzeki, w błocie,
żyła żaba cud urody.
Przed jej domem, w trzcinach co dzień,
odbywały się zaloty.

Nieopodal chrzęścił chrabąszcz,
lśnił pancerzem w rzadki rzucik.
Nim obejrzał się, to z żwawą
żabą już się żenić musi!

poniedziałek, 8 września 2014

HULA HELENA

Hula Helena na hulajnodze,
w chustce chabrowej, jak moher miękkiej.
(A to historia! Horror na drodze!)
Śmiga tak chyżo, że patrzę z lękiem.

Każdy w mig czmycha w chaszcze i w gąszcze
chwastów i chrzanu, suchych choinek,
gdzie zwartą chmarą chrzęszczą chrabąszcze –
chrobocze w chruście chudy Marcinek.

– Hola Heleno… ! – krzyczą harcerze.
– Na honor! Hamuj! – harcmistrz zawołał.
Tylko huragan, powiem wam szczerze,
za tą Heleną nadążyć zdoła.

Znalazł się wreszcie chwacki bohater,
na hak ją złapał chcąc skończyć harce.
W hamaku leżał, siorbał herbatę,
chichocząc cicho. Lecz zamilkł nagle,

gdy go Heleny pojazd holował
w pochmurne niebo, drogą na księżyc –
aż spadł na chodnik koło Chorzowa,
wprost na poduchę, w lekki puch gęsi.

A hulajnodze wyrosły skrzydła,
więc się Helena lotem upaja.
To heca, chryja!!! Hultajka chytra,
huśta się teraz gdzieś w Himalajach.

niedziela, 7 września 2014

O BAŻANTACH I BRZUCHOMÓWCY

| Fiku miku na języku - dzisiaj dużo Ż i RZ


Brzuchomówca z Międzyrzecza
wśród bażantów, jak paw, skrzeczał.
Że żałosne to są żarty –
wykrzyczały trzy bażanty.

A trzynasty w zbożu leżał –
zżarł wór żyta i rzeżuchę,
perz, pokrzywę, chrząszcza, muchę…

Na przekąskę, w rzadkiej zupce,
zeżarł, z ryżem, brzuchomówcę!
Pawia zwrócił, rzekł: „Nie lubię!”.

czwartek, 4 września 2014

BOJĄCY D.

| Od dłuższego czasu chciałam spróbować napisać rymowankę tylko w formie dialogu. 
I dzisiejszej nocy przyszedł do mnie, poskarżyć się na swój los, jeden Duszek :)



– Boję się, boję… – zajęczał Duszek.

– Czego się boisz?

– …że straszyć muszę:
nawiedzać strychy nocą bezgwiezdną;
wchodzić na wieże choć wkoło ciemność;
w głębokich lochach dzwonić łańcuchem,
tam gdzie mrok gęsty… I jeszcze muszę
samotnie, jak wilk, wyć wniebogłosy
w ciemnych pokojach… Mam tego dosyć!!!

– Czemu się boisz? Nic w tym strasznego.
Nie chcesz sam straszyć – rób to z kolegą!

– Już próbowałem, lecz wszystkich złości,
że ja się strasznie boję ciemności.

– Jest jeden sposób, sprawdzić go warto.
Bać się przestaniesz, gdy włączysz światło.


poniedziałek, 1 września 2014

SZKOŁA! POBUDKA!

Jeszcze pusto, jeszcze cisza…
Drzemią ławki i tablica.
Sen zalega też w piwnicach.

Dzwonek?
Dawno nikt nie słyszał.

Chrapią tylko korytarze,
kreda tłoczy się w pudełkach.
Nowa gąbka, pełna marzeń,
z ciekawością wkoło zerka
i nie może się doczekać
na swój debiut – pierwszą lekcję.
Przyjechała tu z daleka,
by z tablicy kredę zetrzeć.

Woźny nudzi się okropnie,
pobrzękuje pękiem kluczy,
a boisko w deszczu moknie.
Nawet piłka już marudzi.

Jeszcze sennie, jeszcze cicho,
w klasach tylko pustką świeci…

Dzwonek!!! Alarm!!!
Co za licho?!
To już wrzesień,
przyszły dzieci!