czwartek, 1 grudnia 2016

RAZ KUPIŁA CIOTKA W CHINACH...

Ciotka, ciocia, ciotuchna – zainspirowała mnie do drugiej rymowanki-zabawianki. Można trochę powyginać język czytając ją na głos. W pierwszej rymowance ciotka zwiedzała atrakcje Egiptu, w tej udała się na zakupy do Chin. Jeśli chcecie przypomnieć sobie pierwszą, to można ją znaleźć tutaj: http://rymcym.blogspot.com/2015/05/raz-zgubia-ciocia-dzidzie.html


Raz kupiła ciotka w Chinach
ping-pong z laki i pingwina
jajo wielkie, a do tego
kurtkę w kratkę, jaka mleko,
czapkę w czaple, futro yeti,
Buddę z brązu, który świecił.

Ułożyła wszystko w kufrze.
Trach! Zamknęła kufer hucznie
i zabrała go do domu.

Tam  nie mówiąc nic nikomu 
pracowała cały rok,
aż się wykluł z jajka smok,
który głowę miał pingwina,
ping-pong z laki w dziobie trzymał,
był pokryty futrem yeti
i ogonem z brązu świecił;
nosił kurtkę w drobną kratkę,
czapkę w czaple, z chińskim znaczkiem
Powiem jeszcze, że do tego 
pijał w piątki jaka mleko.

Popatrz, siedzi na tym kufrze,
a ty móżdżkiem sprawnie ruszże!
Niech odpowiedź w świat poleci
na pytanie: czym smok świecił?