Zapachniało bajką wschodnią:
goździkami, cynamonem.
Wpadło figą w moje okno,
a tam kot z perskim ogonem
perskim okiem do mnie mruga
zachęcając do podróży.
Jeszcze ciemno, jeszcze druga
– nocnej ciszy czas się dłuży.
Śpiąca, w okno wkładam głowę,
głaszczę kota futro lśniące,
co w poświacie księżycowej
migotliwy daje koncert.
I na dywan perski siadam,
owijając sen turbanem.
Jak ptak feniks szybko latam
nad pustyni oceanem.
Już ląduję, gdzieś na wschodzie,
nazwą bliskim, lecz odległym,
tam gdzie magia śpi w ogrodzie
dziwnych cudów perskich pełnym.
Opowieści kocich słucham
– tych o koniu hebanowym,
a daktyli słodycz krucha
miło kusi smakiem nowym.
Aladyna losy śledzę,
z Dżinem tonik zimny piję
i nad Persją trzymam władzę
– tysiąc pierwszą baśnią żyję.
Zaszumiało, zapachniało,
noc zgasiło pomarańczą
i już słońce jasne wstało,
już promyki blaskiem tańczą.
Kot gdzieś przepadł cały perski
i ten ogród, i daktyle,
został pejzaż... polski, wiejski
– okno zdobią snu motyle.
W okno swoją głowę wkładam
budząc się na... dzień znów nowy.
I z przejęciem w myślach badam
przez noc wzrosły gaj palmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz