Kraj opisuje wiele map:
na jednych lasy, góry, rzeki…
na innych drogi, w świat szeroki…
Ja zaś wolę wśród tych kart
tę, ze szlakiem kocich łap.
Niekreślona na papierze
(to nie żart),
sekret kocich ścieżek strzeże.
Oprócz znanych kotom tras,
na wsi i pośrodku miast, mapa ta wyznacza czas.
Dzień w dzień jej szlakami
idą koty, też przez płoty –
ogrodami, podwórkami, zaułkami, piwnicami –
bo to mają do roboty,
by przemierzyć jedną z tras,
w wyznaczony sobie czas.
Czwarta rano – Buras goni po ogrodzie,
z boku szklarni, tuż przy płocie
(Czarnuś jeszcze śpi w sypialni).
Dziki Buras, ptasi karmnik ma na szlaku – dobry cel,
czasem szansa jest na żer.
O wpół do siódmej kot sąsiada, ten łaciaty,
koło bramy kutej kraty,
kroczy prosto i by było trudniej
przeskakuje starą studnię
(Czarnuś jeszcze smacznie śpi –
na tapczanie liczy sny).
O dziewiątej biały Mleczuś,
po parkingu zygzakami,
między stojącymi samochodami,
kradnie z mapy małe coś, które Wacuś –
kocur koleś, dużżży gość –
już wydreptał był o piątej
(Czarnuś chrapie do dziewiątej).
O dziesiątej – oj, psia kość –
Czarnusia budzi z głodu złość.
Już do kuchni, pod stołu nogami,
biegnie Czarnuś pomiędzy krzesłami.
W swojej głowie mapę ma,
wprost do miski drogę zna –
trafi z zamkniętymi oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz