Był raz wyżeł bardzo sprytny,
co pożyczył od wron łyżwy
i gdy mroźna przyszła zima,
wodę w rzekach mróz zatrzymał,
on nad stawem szczęścia szukał.
To nie blef, nie magii sztuka.
Wyżeł w łyżwach się gramoli,
gdzie łyżwiarzy tłum swawoli.
Chór pingwinów hożo śpiewa,
mewy wrzeszczą prosto z nieba:
„Nie łżyj wyżle, że masz łyżwy,
bo bez łyżew chodzi wyżeł.
Gdy na łyżwy pójdą wyżły –
to już koniec… będzie łyżew!”
Co się dzieje? Co za heca?
Wyżeł wszystkim to poleca.
Ćwiczy skoki, piruety.
Choć przewrócił się niestety,
już na łapach stoi pewnie
i „szusuje” samodzielnie.
Zanim mrozu trzask przeminie
będzie jeździł jak po linie.
Jeszcze szepczą niedowiarki,
jeszcze słychać głośne skargi:
„Nie łżyj wyżle, że masz łyżwy,
bo bez łyżew chodzi wyżeł.
Gdy na łyżwy pójdą wyżły –
to już koniec… będzie łyżew!”
Dziwisz się, lecz… nie ma czemu
i nie zazdrość więcej jemu.
Jak ten wyżeł wbij do głowy,
że jest zdrowy sport zimowy
i na łyżwy, lub na sanki
zabierz swoje koleżanki.
Choć mróz mocno szczypie w uszy,
nos czerwieni, niech wyruszy
cały zastęp małych chwatów,
każdy sprawność ćwiczyć gotów.
Sport od dzisiaj naszą chlubą,
a do wyżła już nie mówią:
„Nie łżyj wyżle, że masz łyżwy,
bo bez łyżew chodzi wyżeł.
Gdy na łyżwy pójdą wyżły –
to już koniec… będzie łyżew!”
| Dzieci coraz więcej czasu
spędzają przed telewizorem, lub uprawiają sporty zimowe w grach komputerowych.
Cel wierszyka - w zabawny, no może trochę absurdalny sposób zachęcić do wyjścia
z domu i ruchu nawet w mrozy. Pamiętam z dzieciństwa, że to była duża frajda
jak gromadnie spotykało się na górce, aby śmigać na sankach, ale w tamtych czasach
nie było tylu innych (wirtualnych) pokus. Ponieważ to zachęta do ruchu, to też
chciałam, aby było trochę gimnastyki dla języka. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz