poniedziałek, 15 października 2012
MRUCZANKI +
Kicia pręgowana, ogrodowa,
mięciutka i miła, futerkowa,
(co w mruczankach swych wiedzie prym)
zasnęła na małą chwilkę w trawie,
skryta cała, aż po uszy prawie
– cicho mrucząc łowi wciąż rym.
Patrzę cicho na zaspaną kotkę,
tę zgrabniutką, niewielką istotkę.
Myślę: „Dobra, w mruczeniu swym.”
Czerwcowe słoneczko ciepło świeci,
u boku kotki śpiące jej dzieci,
wprawiają się w mruczeniu tym.
Gdy egzamin z mruczanek zaliczą,
pójdą już w świat nieznaną ulicą
na spotkanie z jakimś obcym.
W te zimowe szarości ponure
zmiękczą serce i najtwardszą skórę,
którą wdział ten człowiek-olbrzym.
Na kolanach ciepły brzuch położą,
do głaskania, pod rękę, grzbiet włożą.
Komin w nocny mróz pośle dym.
Rany duszy się szybko zagoją,
gdy mruczanka powieje nadzieją
i człowiek nie będzie tym złym!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz