Stu liści szum i nagły błysk!
Nad olchą drżał wiatru zły gwizd.
Wiatr porwał kiść leśnych cud ziół.
Głową w dół zwisł i świst swój snuł.
A gwizdem wiatr świstał jak bat,
aż leśny skrzat od dźwięku zbladł
i skoczył wzwyż, na drzewa szczyt.
– O! Wietrze czyż wplotłeś się zbyt?
– Ech! – jęczał wiatr, w konarach drżał,
z bukietem ziół wśród liści trwał.
Rozplątał skrzat gałęzi świat,
a wiatr jak ptak pofrunął w dal.
Pozostał skrzat, było mu żal,
po wietrze ślad w serduszku miał.
Zabrał z cud ziół bukietu pół
i z drzewa zszedł, szybciutko w dół.
| Na spacerze była taka zabawa, aby przekrzyczeć świszczący wiatr, takie ćwiczenia na poprawę wymowy. Nie wiem, co na to skrzaty, ale wiatr był zachwycony, bo jak zawsze wygrał. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz