Tę znalazłam w trawie, na spacerze :)
Zasnął Duch nad stawem w nieskoszonej trawie
i śnił, że jest łąką. O, a to ciekawe!
Wesołe motylki, każdej łąki goście,
siadły mu na nosie – bardzo dużym oście.
A na brodzie Ducha kwitły koniczyny,
pod nimi biedronki śpiewały: „Tańczymy!”
i razem ze świerszczem, który grał poleczkę,
weszły na liść babki zatańczyć troszeczkę.
Psotny wiatr cichutko bajał szmaragdowo –
rozkołysał maki nad dmuchawca głową,
dał nurka w pokrzywy, połaskotał Ducha,
gdy strącił ze szczawiu żuka obżartucha.
Duch okrył się kocem gęstej, miękkiej darni –
z ziół, kwiatów, traw różnych… I rosą się karmił.
Spał… i spał spełniając najskrytsze pragnienie:
brzuch biały ogrzewał słonecznym promieniem.
A po przebudzeniu zrobił cztery skłony.
Poczuł się szczęśliwy, że stał się…
ZIELONY!