sobota, 31 maja 2014

O TULENIU

| Dobrze jest, rano, w środku dnia i wieczorem, mocno przytulić się do... :)


Mocno tulę lalę Ulę,
z pluszu: lisa, lamę, kulę,
lelka Lulka, lina Lolka,
wilka Waldka i lwa Felka…

O! Już siły mam niewiele,
więc wafelek zjem, z karmelem.

Już od nowa mocno tulę
z pluszu: lisa, lamę, kulę,
lelka Lulka, lina Lolka,
wilka Waldka i lwa Felka…

O! Już siły mam niewiele,
więc wafelek zjem, z karmelem.

Już od nowa mocno tulę 
z pluszu: lisa, lamę, kulę…
(itd.)

piątek, 30 maja 2014

O POMPIE PĘDRAKA

| Dzisiaj takie fiku-miku na "ęą"

W Pampuchowie na czworakach
pędził pająk do pędraka.
Chciał w te pędy umyć pięty,
piękny pępek, w gębie zęby.

U pędraka pękła pompa –
pająk pędem gna do bąka.

czwartek, 29 maja 2014

O ŚNIE STASI

| Ćwiczymy dzisiaj głoskę "śsi"


Śnił się Stasi ślimak śliski,
ścierka, śliwki, misia miski,
szyszki świerku, śpiewy ptasie 
– gdy zasnęła na tarasie.

poniedziałek, 26 maja 2014

ZŁOTE PIÓRKO… (dla Mamy)

| Bo dzisiaj świętujemy :)


Złote piórko, żółty guzik,
ciastko z kremem, czekoladkę;
małpkę, która figle lubi;
sto buziaków na dokładkę;
oranżadę – szczęście w proszku;
kwiatek, który rósł przy bramie;
ulubioną chustkę w groszki
– wszystko dziś dam mojej Mamie.

I obrazek, na nim serce
– wielkie jak słoń, hipopotam –
też chcę Mamie dać w prezencie,
za to, że mnie ZAWSZE KOCHA!

piątek, 23 maja 2014

MISIOWY PRZEPIS NA… (misiowanka_7)

Cztery Misie – każdy z chochlą,
w białej czapie i fartuchu –
idą w deszczu, ciągle moknąc,
lecz podnosi je na duchu
słodka myśl jak garnek miodu
lipowego z cynamonem.

Waniliowo pachnie wokół,
już przed moim stoją domem.
Tutaj w wielkim, srebrnym kotle
warzą coś.
O!
Już bulgocze!

Misie dziarsko łapią chochle
i mieszają przez dwie noce:
karmel złoty i rodzynki,
wór kakao, mleko krowie,
sok z połowy mandarynki,
szczyptę szczęścia…

Już gotowe!

Słodki zapach dom wypełnił,
smutki z kątów powyganiał.
Mruga do mnie księżyc w pełni:
„Czy gotowa MISIOLADA?”.

O SROGIM STOLARZU

Srogi stolarz dziś strach wzbudza.
Gromkim rykiem trwoży tchórza.
Tchórz ze strachu brzuchem trzęsie,
z buzią w pąsach pląsa w męce.

Stolarzowi nagle wpadła
w gardło, z deski, drobna drzazga.
Wreszcie zbrakło jemu głosu
do straszenia innych osób.

czwartek, 22 maja 2014

O GĘSI I WĘGORZACH

Wzięła Gęś pod pachę wędkę,
na węgorze dziś ma chętkę.
Będzie ciągnąć za ogony
pięć węgorzy niewędzonych,
wprost z głębokiej, mętnej wody.
Mątwy, w radiu, mówią o tym.

środa, 21 maja 2014

O NIEMĄDREJ MĄTWIE

„W piękny piątek zjadła mątwa
pięć mięczaków i wygląda
jak niemądra”. 
– smęci flądra. 

„A od pąkli napęczniała,
od gęsiny w mig zmalała.
Teraz mikra z niej jest mątwa –
gęga, że jest DZIWOLĄGWA!”
– stęka flądra.

wtorek, 20 maja 2014

O MANII MANI

Miała miła mała Mania
manię mycia i płukania.
Miesiąc myła się bez przerwy,
aż puściły mamie nerwy:

„Przestań myć się moja Maniu
i zapomnij o płukaniu.
Nie siedź mała w pianie z mydła,
bo się zmyjesz!”.

Mania znikła,
rozpuściła się w mydlinach –
mania mycia temu winna.

Pozostała mamie piana,
zamiast Mani, do kochania.
i przez manię płacze mama:
„Gdzie jest moja miła Mania!



*mania –
masz na jakimś punkcie bzika,
nadmiernego okrutnika,
prześladuje cię ten bzik –
to jest mania, skończ z tym w mig

poniedziałek, 19 maja 2014

O JULU I OLI

Ola lubi lalę Lolę,
z lila lokiem.
A ja wolę
lot balonem z klaunem Julem.
I w ogóle i w szczególe
bardzo lubię brata Oli –
klauna Jula.
On do woli
leniuchuje i swawoli.

niedziela, 18 maja 2014

O MOLACH W ULACH

Znam szalenie
odlotowe
w ulach mole.

Mną w mozole
lniane szale:
w łaty spore,
w liście lauru –
lawendowe.

Już wymięły?
O, gotowe!



*mną – to od miąć, czyli coś gdzieś zgnieść, wygnieść i cześć!
             

sobota, 17 maja 2014

W LIŚCIACH WIŚNI

Wokół Pliszki stosy liści.
Pliszka pisze ładne listy
wprost na liściach z drzewa wiśni.
To co myśli, to co wyśni
zapisuje na listeczkach,
po czym leci do miasteczka
poprzez skwerek, skrzyżowanie
wprost na pocztę. Niesłychane,
gdyż ta Pliszka listy wszystkie
sama sobie zaraz wyśle.

A po co to?
Czemu to tak?
Wie to tylko
Szczygieł Ptak.

Był pan Szczygieł listonoszem,
nosił: czapkę i kalosze,
szarą torbę w łuski szyszki,
sznur suszonych pestek wiśni
i też – wszystkim w lesie – listy.
Strasznie w Pliszce się zadurzył
i choć ciągle był w podróży,
to do Pliszki w każdą środę
wpadał, by jej listy nowe
przynieść z poczty wprost do domu
i w zrywaniu wiśni pomóc.

A po co to?
Czemu to tak?
Wie to tylko
Szczygieł Ptak.

Pliszka zawsze wystrojona,
z lśniącym piórem u ogona,
pana Szczygła wyglądała,
zza zasłonki w wiśnie małe
i czekała w każdą środę
z miską nasion, szklanką wody,
pestką wiśni, muszką z grilla.
Chciała być dla Szczygła miła,
bo też w Szczygle się kochała –
tajemnica to jest cała.

A po co to?
Czemu to tak?
Wie to wiosną
każdy ptak.

Teraz razem w liści stercie
na list każdy, znaczek z sercem,
naklejają, bo z miłości
będzie ślub. Już proszą w gości!
I ty, miły czytelniku,
im na prezent wiśnie szykuj!

O ALI I GILU

Ala gilga w polik gila.
Gil do Ali się nachyla.
Miła chwila.

A po chwili gil niedbale
w czoło będzie gilgał Alę,
albo wcale…


piątek, 16 maja 2014

O PONCZU SZCZEPANA

| Żart żartem, ale lepiej uważać :) Pierwotnie było O BUTACH SZCZEPANA, ale Szczepan wolał ponczo |



Gonił Szczepan skoczną Sandrę,
która wlała chrzan, musztardę,
ketchup chilli i majonez
w jego ponczo ulubione.

Rozeźliła tym Szczepana
i jest teraz poszczypana.




czwartek, 15 maja 2014

O SZEWCU SZYMONIE

Usiadł Szymon, szewc, w szuwarach.
Słyszy głos, a to wesz mała
ślicznie śpiewa wniebogłosy:
„Ależ tłuste, brudne włosy!
Słonko świeci, wszędzie pięknie…
Dziś się najem, że aż pęknę!”.


środa, 14 maja 2014

O SMOKU STEFANIE

| Takie smocze fiku-miku na języku, na poranną gimnastykę |


Stefan – stuletni smok –
przez słomkę sączył sok.

Spostrzegł na sawannie
strusie głodne strasznie,

które sandałów stos
starły na ostry sos.

Z suszonych sweterków
robiły sto serków

i strzygły mysią sierść,
by ze szpinakiem zjeść,

a na słodki deser
wybrały neseser.

„Smacznego!” – krzyknął smok
i dalej sączył sok.

niedziela, 11 maja 2014

BAJKA... W MUSZTARDZIE I Z SOLĄ

Powiedziała dziś sąsiadka,
kiedy niosłam jabłka w siatkach,
że podobno wylądował
UFO-statek koło Bzowa.

E! To bujdy, banialuki!
Klucze… Zamek… Jeden… Drugi…
Uf! Już w domu. Niespodzianka?!
Na balkonie stoi „pralka”,
cała złota, wprost kosmiczna,
odlotowa, nowa, śliczna.

Już tam lecę, lecz w sypialni
słychać dźwięki nienormalne:
ciche piski, głośne mlaski,
jakby bełkot i oklaski.

Zatrzymałam się w pół kroku
i rozglądam czujnie wokół:
na tapczanie dwaj Marsjanie
moczą długie ryjki w tranie.
Mackoczułką skubią kocyk.
Chcą na deser kłaczki spożyć,
bo im bardzo dobrze kłaczki
leczą w brzuszkach chore flaczki,
po zjedzeniu much w musztardzie,
moli w soli (były twarde).

Kiedy stałam tak jak posąg
przyglądając się ich nosom
(może uszom, albo włosom),
jeden do mnie rzekł: „Przepraszam,
na balkonie stoi nasza
cud rakieta galaktyczna,
odlotowa, nowa, śliczna.
Może zachcesz razem z nami
lecieć w kosmos. Zapraszamy!
Tylko radzę kocyk zabrać.

Mamy duży zapas jadła
(much i moli), tam w kosmosie,
a na deser kłaczki w sosie –
to rarytas i lekarstwo
na lenistwo i obżarstwo.”.

Myślę sobie: „A to gratka!
Pozazdrości mi sąsiadka.
Taka podróż (słowo daję!) –
to wyprawa jest w świat bajek,
cudów, dziwów – wprost magiczna,
odlotowa i kosmiczna.”.

„Zgoda!” – mówię. – „Lecę z wami.”

„Więc na fotel zapraszamy!
Nogi trzeba okryć kocem.
Za godzinę już z powrotem
będziesz tutaj – w swoim domu.
Nie powiemy nic nikomu.”

Zadudniło, zahuczało,
ale chwilkę trwało (małą),
i znalazłam się w kosmosie...

Chodzę już po Mlecznej Drodze,
srebrne gwiazdki wplatam w wianki,
dla kuzynki i sąsiadki.
A Marsjanie ryjki w tranie
moczą mocno, nieprzerwanie.

Księżyc do mnie puścił oko:
„Czy nie jesteś zbyt wysoko?”.

W dół spojrzałam i tak zbladłam,
że na fotel nagle spadłam.
Już wróciłam – niemożliwe –
może spałam dłuższą chwilę.
Nogi nadal koc okrywa.
A ta podróż? Czy prawdziwa?
Nikt nie siedzi na tapczanie.
Pusty balkon. Niesłychane!
Co za dziwy, co za cuda?
Senna bajka i ułuda?!

*
Tylko niech mi ktoś wyjaśni,
skąd tu złoty gar musztardy
i dlaczego przy drzwiach stoi
wielka beczka pełna soli!



sobota, 10 maja 2014

BRZYDKI BRZDĄC

W Białobrzegu głośno klnąc
wbiegł na bieżnię brzydki brzdąc,

a za brzdącem babcia z wrzaskiem
wywijała groźnie laską.

I krzyczała: „Brzdącu stój!
Zważ na słowa i wiek mój”.

Nie pomogły prośby, groźby,
miał brzdąc język cięty, ostry.

Trzeba stępić go raz-dwa.
Kto to zrobi, ty czy ja?

Bo gdy przyjdą strzygi z brzytwą,
brzydkie słowa szybko wytną.

Brzdąc nie będzie z innych kpić,
brzydko już nie powie nic!



piątek, 9 maja 2014

O ZAJĄCU BRZDĄCU

| I jeszcze jedna bajeczka, gimnastyka dla języka... |


Mały zając, znany Brzdąc,
lubił liście dębu ciąć.
Gdy ostatni pociął liść,
to do lasu musiał iść.

Tam pod dębem czyhał wąż.
Chciał z zająca skórkę zdjąć,
bo mu zimno było w brzuch.
Myślał: „W futrze cieplej już”.

Spełzł na niczym węża plan,
pełza wokół dębu sam,
bo zajączek, sprytny Brzdąc,
w liście dębu pociął koc.

Brzęczał o tym prosto w strąk
wujek Brzdąca – stary Bąk.
A wiatr przywiał do mnie wieść –
już spisana. Kropka. Cześć!


czwartek, 8 maja 2014

O KRECIE W KARECIE

(Wczoraj rano)
Koło Kutna w barwne kwiecie
nagle wjechał kret w karecie.
Stęknął, jęknął: „Koło pękło,
siadło sprzęgło. Istne piekło!”.
Wygramolił się z karety,
spojrzał wkoło, rzekł: „O rety!
Kwitną kwiaty, brzęczą bąki.
Nie opuszczę takiej łąki!”.

(Dziś wieczorem)
Pod karetą kopiec kreta –
aż unosi się kareta.
W spodniach w paski, w czapce w kratkę
kret okrakiem tkwi nad bratkiem
i podziwia bratka płatki:
piękną barwę, deseń rzadki.




środa, 7 maja 2014

NA BAZARZE

Na bazarze zamieszanie
kury zjadły kurki w tranie,
a koguty skradły nuty,
dwie ostrogi, but podkuty,
który miały kanie (w kramie)
sprzedające krany tanie.

Kury wnet dostały kurczy,
a kogutom w brzuchach burczy,
bo brzęczały ostrogami
robiąc w bucie origami.



poniedziałek, 5 maja 2014

…MYJE SZYJĘ?

Do łazienki ktoś się zakradł!
Nocą wylazł prosto z wiadra,
w płynnym mydle się wytaplał

myje szyję, myje szyję, 
myje ją.

Ja łazienkę mam zajętą.
Niech się myje, byle prędko!
Ciepłą wodą, chociaż mętną
dziś 
myje szyję, myje szyję, 
myje… kto?

Ależ on ma długą szyję,
już dzień cały tak ją myje.
Cały zapas mydła wyje,
gdy 
myje szyję, myje szyję, 
myje… je?

Dosyć tego mam po uszy!
Niechże wreszcie się wysuszy!
Zdążyłam się naburmuszyć,
bo 
myje szyję, myje szyję, 
myje… ktoś!

Wyważyłam drzwi łazienki.
I co widzę? To wąż wielki,
z nosa lecą mu bąbelki,
i się śmieje, że nie szyję
tak uparcie w wannie myje,
lecz 
myje ogon, myje ogon, 
myje… go!

niedziela, 4 maja 2014

CZY SZYJA, CZY OGON, CZY…

Pod wieczór przy dębie
pełzały dwa węże.
Kłóciły się jak wściekłe.

Co dłuższe za głową:
czy szyja? czy ogon?
Ustąpić żaden nie chce.

Czarnooka sroka
patrzyła z wysoka.
Skrzeczała głośno za dwóch:

„Zanim zajdzie słońce
spór szybko rozsądzę –
najdłuższy to wąż ma BRZUCH!”.