czwartek, 1 grudnia 2016

RAZ KUPIŁA CIOTKA W CHINACH...

Ciotka, ciocia, ciotuchna – zainspirowała mnie do drugiej rymowanki-zabawianki. Można trochę powyginać język czytając ją na głos. W pierwszej rymowance ciotka zwiedzała atrakcje Egiptu, w tej udała się na zakupy do Chin. Jeśli chcecie przypomnieć sobie pierwszą, to można ją znaleźć tutaj: http://rymcym.blogspot.com/2015/05/raz-zgubia-ciocia-dzidzie.html


Raz kupiła ciotka w Chinach
ping-pong z laki i pingwina
jajo wielkie, a do tego
kurtkę w kratkę, jaka mleko,
czapkę w czaple, futro yeti,
Buddę z brązu, który świecił.

Ułożyła wszystko w kufrze.
Trach! Zamknęła kufer hucznie
i zabrała go do domu.

Tam  nie mówiąc nic nikomu 
pracowała cały rok,
aż się wykluł z jajka smok,
który głowę miał pingwina,
ping-pong z laki w dziobie trzymał,
był pokryty futrem yeti
i ogonem z brązu świecił;
nosił kurtkę w drobną kratkę,
czapkę w czaple, z chińskim znaczkiem
Powiem jeszcze, że do tego 
pijał w piątki jaka mleko.

Popatrz, siedzi na tym kufrze,
a ty móżdżkiem sprawnie ruszże!
Niech odpowiedź w świat poleci
na pytanie: czym smok świecił?

sobota, 26 listopada 2016

PO SZALE, MARSZ! +



Cesarz ze Szwecji i król z Kornwalii
poszli do puszczy po kosz konwalii.
Szli, a gdy doszli – wraz z całą armią –
znaleźli w krzakach szkarłatny karton.

Wewnątrz kartonu dwustu krasnali
szydełkowało:
z bawełny szalik,
z szetlandzkiej wełny czapkę z pomponem,
z moheru berło, miecz i koronę;
i jeszcze zbroję, w angielskim stylu,
w rzucik w jodełkę – całą z kaszmiru.

Cesarz wraz z królem zaczęli prędko
przymierzać zbroję lekką i miękką
oraz koronę w wersji zimowej –
miłej w dotyku, bo moherowej.

I każdy władca pomysł pochwalił,
że w chłody trzeba zakładać szalik,
więc zamówili u krasnoludków
milion sto szali w dobrym gatunku.

A gdy nastały mrozy grudniowe
i zamówienie było gotowe,
cesarz wraz z królem – gwiżdżąc wspaniale –
na czele armii poszli po szale.

I już nie muszą rodzice prosić,
bo odtąd każdy chętnie szal nosi!


piątek, 15 lipca 2016

ŁĄKODUCH... +




| Kolejna rymowanka z serii Z DUCHEM (już trochę się ich nazbierało). 
Tę znalazłam w trawie, na spacerze :)


Zasnął Duch nad stawem w nieskoszonej trawie
i śnił, że jest łąką. O, a to ciekawe!
Wesołe motylki, każdej łąki goście,
siadły mu na nosie – bardzo dużym oście.

A na brodzie Ducha kwitły koniczyny,

pod nimi biedronki śpiewały: „Tańczymy!”
i razem ze świerszczem, który grał poleczkę,
weszły na liść babki zatańczyć troszeczkę.

Psotny wiatr cichutko bajał szmaragdowo –

rozkołysał maki nad dmuchawca głową,
dał nurka w pokrzywy, połaskotał Ducha,
gdy strącił ze szczawiu żuka obżartucha.

Duch okrył się kocem gęstej, miękkiej darni –

z ziół, kwiatów, traw różnych… I rosą się karmił.
Spał… i spał spełniając najskrytsze pragnienie:
brzuch biały ogrzewał słonecznym promieniem.

A po przebudzeniu zrobił cztery skłony.

Poczuł się szczęśliwy, że stał się… 
ZIELONY!

wtorek, 10 maja 2016

KTO SZUKA, TEN ZNAJDZIE

Znalazłam wczoraj na plaży nowy wierszyk, rymowankę do serii O DUCHACH... A pogoda była śliczna... :)


Może się tak zdarzyć
na bałtyckiej plaży,
kiedy muszli szukasz –
znajdziesz w piasku Ducha.

Nie jest straszny wcale
i ma wiele zalet.
Gdy z nim trzymasz sztamę
będzie parawanem
lub kocem plażowym
w wiewiórki i sowy.

Może stać się nagle
łopoczącym żaglem
na pirackiej łajbie.
Gdy się na niej znajdziesz
– pogódź się z tym stanem –
będziesz kapitanem!

Popłyniesz wraz z Duchem
hen, na Banialukę
i w jednym z jej portów,
w fioletowym worku
znajdziesz skarb niemały
– NIEBIESKIE MIGDAŁY*!



*Niebieskie migdały – kto ich raz spróbuje,
temu nic innego już tak nie smakuje.
Solone lub w lukrze, można je też smażyć,
gotować na parze – zjeść, a potem marzyć!

czwartek, 5 maja 2016

DUCHY KSIĄŻKOWE

| Wierszyk miał być na Światowy Dzień Książki (23 kwietnia), ale złośliwe "duchy-wirusy" opanowały mój komputer, ale co się odwlecze to...


W książce o smokach, na stronie szóstej,
mieszkał duch, który miał palce tłuste.
A duszek-łasuch na osiemnastej
zostawił lukier z drożdżowych ciastek 

jeszcze obżartuch, strasznie łakomy,
keczupem z pizzy pobrudził strony:
drugą i czwartą, a na okładkę
(to na dokładkę!) wylał herbatkę.

Duszek rysownik – ten spod obrazka –
czerwoną kredką tytuł zabazgrał.
Marny los spotkał także spis treści,
gdyż go wyrwało sześć duchobestii.

W rozdziale ósmym grasował srogi
duch, który kartkom zaginał rogi…
więc z takiej książki pouciekali:
tata – smok duży,
synkowie mali,
mama – smoczyca
razem z córkami,
wszystkie literki
wraz z obrazkami.

Duchy zmartwione, ze wstydu blade,
postanowiły zwołać naradę.
Usiadły grzecznie na grzbiecie książki
(był niewygodny – twardy i wąski),
wkrótce uchwała była gotowa:

„Obiecujemy KSIĄŻKI SZANOWAĆ!”


niedziela, 21 lutego 2016

TO I OWO +



Dziś znalazłam TO i OWO.
Pierwsze miało grzywę płową,
drugie trzy kły, wszystkie czarne,
a na głowie pstrą kokardę.

TO, w rajstopach oraz swetrze,
od OWEGO było cięższe,
szersze, wyższe (w kapeluszu) –
posiadało pięć par uszu.

OWO miało nosy cztery,
zamiast włosów trzy petit beurre’y(czyt. ptibery),
ogon cienki jak niteczka –
na metr długi, cały z mleka.
A do tego brzuszek OWO
nocą świecił kolorowo.

TO się śmiało ryjek krzywiąc,
gdy zjadało ser z pokrzywą,
a rąk osiem, które miało,
żółte były tak jak ciało…

Słuchaj, teraz mam zadanie,
kartkę weź i powiedź mamie,
babci, cioci, albo tacie…
– Jeszcze raz wiersz przeczytajcie.

Ty kredkami, kolorowo,
w mig narysuj TO i OWO!



Tu podpowiem małym główkom: 
te *petit beurre’y (czyt. ptibery) – trudne słówka,
a to kruche są ciasteczka.
Warto popić kubkiem mleczka.
Niam,
zjedź sam!

piątek, 19 lutego 2016

CESARZ ZE SZWECJI…

| Gimnastyka dla języka, proszę czytać na głos :)

Cesarz ze Szwecji
i król z Kornwalii
poszli po szyszki
i kosz konwalii.

Szli, a gdy doszli –
wraz z całą armią –
znaleźli w szyszkach
krasnali karton.

czwartek, 18 lutego 2016

BERET Z CHMURY +



Gdy świat staje się ponury,
to zakładam beret z chmury
białej, miękkiej jak kołderka.
Szybko w duże lustro zerkam.
Dobrze widzę, tuż nad głową,
tęczę siedmiokolorową.

A na chmurze – wielkie nieba,
co za dziwo! – w paski pegaz
pasie się na mojej głowie,
z nim dwie owce. W kropki obie.

Jest też srebrnopióra kura,
szmaragdowa gąska, która
umie tańczyć oraz śpiewać.

Złotolistne cztery drzewa
o krasnalach szumią baje
na dobranoc. Słowo daję!

A na drzewach siedzą smoki,
gładzą brzuchy, klepią boki.
Czasem któryś zionie ogniem,
gdy już siedzieć niewygodnie…

I tak dalej, wstyd powiedzieć,
bajka z bajką tu się plecie
lecz czy w głowie,
czy w berecie?

poniedziałek, 1 lutego 2016

PCHŁA W PAPUCIACH, MUCHA W SWETRZE…

Pchła w papuciach, Mucha w swetrze
spały razem na kozetce
objedzonej ciut przez mole
(stała w kącie, tuż przy stole).

Pchełka chrapie. Bzyczy Mucha:
„Nie chcę tego dłużej słuchać!
Niech Pchła z głuchym Molem śpi tu
przez noc całą, aż do świtu.
Ja się nawet zadowolę
metalowym żyrandolem”.

Po czym wzięła nogi za pas,
bo ją strasznie drażnił hałas –
poleciała znaleźć prędko
nowe łóżko z kołdrą miękką,
lecz znalazła krzesła trzy.

Teraz na nich sama śpi!


niedziela, 3 stycznia 2016

KOTEK +



Namalowałam kotka, jest jak maskotka puchaty.
W lesie można go spotkać. Ma futro w brązowe łaty.
Mieszka w norce króliczej i pija chińską herbatę
z czarki z żółtym księżycem, w jasnobeżową kratę.

Nosi spodenki w groszki – na głowie cylinder czarny.
Zimą zawsze się troszczy o liski i młode sarny.
Chociaż taki niezwykły – bo to malunek na kartce –
jest mądry oraz sprytny. I jest snów moich bywalcem.

Gdy we mnie wzbiera smutek – na biurko wykładam farbki
i znów uroczy kotek uśmiecha się do mnie z kartki.