czwartek, 10 grudnia 2015

O, CHOINKA! +



| Świąteczny obrazek pod choinkę dla każdego, z życzeniami dobrych, szczęśliwych i rodzinnych dni świątecznych i wszystkich pozostałych :)


Artysta malarz Ksawery Kminek
nie chciał malować nic, prócz choinek.
Spod jego pędzla, na płótnie białym,
iglaste drzewka wciąż wyrastały.
Każde dorodne, każde jak żywe,
pachnące lasem: mchem i igliwiem.

Do malowania malarz miał zapał –
zieloną farbą na płótna chlapał.
Z tego powodu, we wszystkich krajach,
farba ta bardzo szybko znikała
z plastycznych sklepów oraz hurtowni.

Raz namalował Ksawery w sto dni
cud arcydzieło swoje największe.
Nazwał ten obraz „Drzewko świąteczne”,
bo w dzień Wigilii Mikołaj Święty
pod nim zostawiał piękne prezenty!

Kolekcjonerzy z Chin (O, choinka!)
chcieli posiadać to dzieło Kminka,
lecz inna była artysty wola:
oddał swój obraz dzieciom z przedszkola.

Namalowały dzieci (To gratka!)
kopie obrazu na białych kartkach
i rozesłały lotniczą pocztą,
tam gdzie choinki wcale nie rosną.

Pod tym obrazem (Wiecie już sami!)
prezent na Gwiazdkę gwarantowany!

czwartek, 22 października 2015

KRETY czyli KOPCE NA ŁĄCE

Przytuliłam kolejną rymowankę z łąki. Jesień, zimno to ciągną do blogowego ciepełka. Nie mam czasu wyszukiwać, pisać, ale jak same przychodzą to przygarniam :)


Przy sosnowym lesie, na rozległej łące,
usypały krety, migiem, w rzędach kopce.
Jaskółki widziały (fruwały wysoko) –
kopce otaczały dość spory prostokąt.

A cóż to za obiekt wytyczony szybko?
Może to dla UFO tajne lądowisko,
lub duże pastwisko dla pasikoników?
Przecież jest ich latem na łące bez liku!

A może kreciki, dla czerwonych mrówek,
chcą, w tym prostokącie, urządzić ogródek?
Ech, nie! To nieprawda. Wyjaśnię za chwilkę…
krety zapragnęły rozegrać mecz w piłkę,
dlatego na łące, by mieć zawsze blisko,
urządziły sobie wielgachne boisko.

Kibice przybyli, rozsiedli się wokół
kreciego boiska, lecz mecz był po zmroku.
Gdy noc już zapadła, słychać było: – REEETY!
Po ciemku grać w piłkę mogą tylko… krety.


piątek, 2 października 2015

Z MROWISKA NA BOISKA

Najmniejsza olbrzymka, w największą walizkę,
włożyła dres nowy i trampki, i gwizdek.
Ruszyła przed siebie, przez łąki, przez pola,
śpiewając piosenki, bo była wesoła.

Gdy doszła do lasu – zrobiła przystanek.
Pod lasem leżały dwie sosny złamane,
a przy nich mrowisko ogromne jak wzgórze,
tam mrówki mieszkały – czerwone i duże.

Olbrzymka usiadła wygodnie na trawie,
wtem do niej podbiegły mróweczki ciekawe.
Spytały, co niesie w zielonej walizce,
czy taka wielgachna pomieści je wszystkie?...
Gdyż jest im potrzebne sportowe boisko,
najlepiej przy sosnach złamanych – bo blisko!

Odrzekła olbrzymka z uśmiechem na twarzy,
że pomysł jest dobry, że wnet go rozważy.
Ubrała się szybko w dres nowy... I z gwizdkiem
zmniejszyła się troszkę, wskoczyła w walizkę!

A w akcji wiosennej – „Ochotę mam wielką
grać w piłkę codziennie!” – została trenerką.

wtorek, 15 września 2015

STRASZNY PIRAT I… +



Straszny pirat wybrał się
na wycieczkę w góry.
Stary statek, szable dwie
włożył w worek bury.
A ponieważ był to chłop
krzepki jak sześć słoni –
sto mil przebiegł w jedną noc.
Nikt go nie dogonił.

Gdy na szczycie góry siadł
– łajbę z worka wyjął
i żeglował pośród chmur
mrucząc: „Jak tu miło!”.
Księżyc złowił w mocną sieć
i gwiazdek bez liku.
„Pełną beczkę srebra mam…
– napisał w dzienniku –

Dziś rzęsisty pada deszcz,
ciągle grzmi i błyska,
już wyruszyć trzeba by
na wschodnie łowiska
z kamratami… Zmylił mnie
ich wygląd zdradziecki:
groźna mina, czarny wąs –
a to aniołeczki!

Z nimi nie wybiorę się
na połów błyskawic.
Figi z makiem wolą jeść
w barze Lis kulawy.
Kogo dzisiaj zabrać mam
na wielką przygodę?
Kto rozpocznie ze mną rejs
w taką niepogodę?!”

Mieszkał w górach mały Jaś –
bał się błysków, grzmotów –
lecz z piratem w siną dal
wypłynąć był gotów.
Pozostawił krótki list:
„Do widzenia, mamo!
Sztormiak wziąłem… Nie martw się,
wrócę w środę rano”.

Pożeglował w siną dal
Jasiek wraz z piratem.
Cały tydzień ten rejs trwał,
a było to latem.
Odwiedzili króla gór
grubego Baj Baję.
Trzy ogrody miał wśród chmur –
piękne, słowo daję! –

lecz zawisła jedna z burz
nad Baja krainą.
Bał się mocno gruby król,
że ogrody zginą,
że pioruny zniszczą w mig
roślinność w skalniaku,
nie zostanie nawet liść
z ulubionych maków.

Jaś piorunów złowił sto
i zamknął w słoikach,
a pomogła jemu w tym
córka ogrodnika.
Straszny pirat głośny grzmot
złapał do butelki.
i w kantorze Górski Miś
wymienił na żelki,

a pioruny – prima sort –
na rogale z dżemem
i ogromny, nowy wór.
Co w nim było? Nie wiem.
Baj Baj bardzo wdzięczny był,
z ciasta dał im kufer –
malowany w białe bzy –
w kufrze złotą muchę.

W domu ją wypuścił Jaś,
do mnie przyleciała.
„Bzy, bzy!” – dziś na ucho mi
to opowiedziała.




piątek, 28 sierpnia 2015

WILK, TAK CZY NIE? (zgadula)

Czy to wilk z bajki?
Czy tak na niby
pływa po morzu i łowi ryby?
Ma nowy kuter z karną załogą
(słuchają Wilka, gdy tupnie nogą).

Zębiska wielkie, ogromne oczy…
Nie, to nie ten wilk!
Ten jest uroczy –
dzieci nie straszy
i babć nie jada.

Gdy pali fajkę – bajki układa:
o marynarzach,
pięknych syrenach
i o tym czego na lądzie nie ma.

Krewnych ma wielu na całym świecie.
W porcie (nie w lesie)
go odnajdziecie.

czwartek, 27 sierpnia 2015

BZY! BZY! NA TRĄBACH…

Żył słoń Konstanty Mucha w Rudzie, w powiecie tczewskim.
Wszystkich wkoło zadziwiał jego kolor niebieski.
Trąbę swoją słoniową błękitną miał jak uszy.
Nie trąbił na niej wcale, lecz bzyczał w sposób muszy.
Był kłopot z tym niemały (prawdziwy słoń nie bzyczy),
ale w Rudzie mówili: „To nic. I tak jest byczy!”

Przejeżdżał cyrk tamtędy, wraz z nim słonica Pszczoła.
Miała na imię Marta, była zawsze wesoła –
od trąby aż po ogon jak niezapominajka:
niebieska, niebieściutka. Konstanty krzyknął: „Bajka!”,
a Marcie zbłękitniały bardziej ogromne uszy
i widok ten cudowny serce Muchy poruszył.

Odjechał razem z cyrkiem, z Rudy Mucha Konstanty,
by bzyczeć piękne pieśni dla ukochanej Marty.
A ona, tak jak pszczoły, chociaż nie była mała,
na swojej wielkiej trąbie wraz z nim cudnie bzyczała.
Stworzyli sławny duet niebieskich słoni z bajki.
Jeździli z występami aż po granice tajgi.

I dzisiaj też dla ciebie chcą pokaz dać zabawny.
We śnie słonie usłyszysz, więc jak najszybciej zaśnij!

środa, 26 sierpnia 2015

GŁOWA DO GÓRY, BO CHMURY

| Z wakacyjnych obserwacji znad Bzury, przekornie o chmurach i opadach deszczu, którego tego lata jak na lekarstwo :)


W wielkiej fabryce, na brzegu Bzury,
z rury wyciekły maleńkie chmury.

Zły był dyrektor, kierownik wściekły,
bo z ich montowni nagle uciekły
pięćdziesiąt cztery jasnozielone
miniobłoczki, niewykończone.

Dyrektor kazał uszczelnić rurę
i szybko złapać chmureczki, które
wiatr przegnał w pole nad dzikie maki.

Jak chmurki złapać? Sposobem jakim?

Przyszła z pomocą Dorotka słodka,
w wianki stokrotek mocno je wplotła,
razem z makami i rumiankami…
I do fabryki zaniosła, zanim
powiędły kwiaty we wszystkich wiankach.

Pachniał tymianek i macierzanka,
a wyczuwalny, magiczny zapach
całą fabrykę w sieć czarów złapał.

Wszyscy ruszyli żwawo do pracy.
Wyrosły chmury, dojrzały cacy –
białe, puchate jak kłębki wełny.
Wiatr z nich roznosił zapach przepiękny.
Z obłoków było dużo opadów,
ale nie wody, lecz polnych kwiatów.


wtorek, 28 lipca 2015

W MRUMRULANDII…

Gdzieś w Mrumrulandii, za górką piasku,
żył kocur Mruczek z żoną Mruczalską,
z nimi: kocięta Mruniek i Mrunia,
dziadek Mrukkotek, Mruczka babunia.

Wujek Mrudelski – mruk, jakich mało –
przyjechał gościć przez wiosnę całą.
Zabrał ciotunie dwie, maruderki – 
moher przywiozły w kuferku wielkim,
by dla kuzynki Mrukici Mrunki
wydziergać sweter w białe kangurki.

Zjawił się także pradziadek Mrulski,
który pasł mrówki w Ośnie Lubuskim
i praprababka Mrumrukociowa,
z willi z ogrodem, gdzieś spod Krakowa.
Kuzynów tylu, że ich nie zliczę,
też przydreptało w tę okolicę.

WSZYSCY mieszkali w chatce z piernika,
u Mrudeusza – kota magika –
i wieczorami, duzi i mali,
nie chcieli mruczeć,
głośno SZCZEKALI,
bo As i Azor – dwa mądre mopsy –
uczyły koty języków obcych!

Na lekcje każdy przychodzić chciał,
by umieć dobrze wymawiać:
„HAU...!”.


poniedziałek, 20 lipca 2015

MIŚPIRACKI SKARB (misiowanka_19)

Na wyspie bezludnej, w pobliżu równika,
Miś Pirat zakopał figurkę chomika.
W drewnianej szkatule do dołu ją wrzucił.
Gdzie ukrył skarb wielki, nie pisnął mamusi
i mapy nie zrobił. Zapomniał, tak bywa
– ze złota był chomik – tragedia prawdziwa!

Przez tydzień szukała mamusia chomika
z pomocą papugi i Kajtka – jamnika,
aż piesek wywęszył złotego… w szkatule,
dukaty w wiaderku, skarb cały w ogóle!

Wykopał, rozłożył ostrożnie na plaży.
Zaszczekał donośnie, o kości zamarzył
i dostał nagrodę, a Pirat z mamuśką
popłynął do sklepu po pyszne jabłuszko.

Do domu wrócili okropnie zmęczeni,
tam jamnik w mig zasnął przed budą, na ziemi.
Miś usiadł na miękkiej, pluszowej kanapie
i zaczął rysować chomika i mapę.

Brwi marszczył, rozmyślał i groźnie wyglądał.
Pokręcił coś znowu!!! Zaznaczyć zapomniał
– krzyżykiem czerwonym – tę wyspę bezludną.
Do dzisiaj jej szuka i ciągle na próżno.

***
Może ty wypatrzysz, pośród wysp tak wielu,
jedyną, właściwą i dotrzesz do celu.


piątek, 10 lipca 2015

ZASŁONIENIE +



Był jeden słoń – mrówki znajomy –
mówił, że jest bardzo zmęczony.
Na trawie spał tuż koło domu.
Nie dawał wejść do mnie nikomu.

Gdy padał deszcz – miał mokre uszy
i ogon też, brzuch nazbyt duży.
Widziałam go, co dzień przez okno,
jak machał mi wielgachną trąbą.

Ogromny był jak każdy słoń
i cały mój zasłonił dom!

I teraz mam w każdym kąciku 
– pod łóżkiem też – mnóstwo słoników.




czwartek, 9 lipca 2015

MRÓWKI W LAKIERKACH NA ROWERKACH

| I jeszcze jedna bajko-rymowanka rowerowa :)


Pod starym dębem mrówki w lakierkach
chciały pojeździć raz na rowerkach.
„To pomysł marny” – rzekła im sroka
(dąb rósł na górce, górka wysoka!).

Jeszcze wspomniała: „Choć was nie lubię
dobrze wam radzę – zmieńcie obuwie!
Zamiast lakierek – buty sportowe
i też (koniecznie!) kaski na głowy!”.

Mrówki rad sroczki słuchać nie chciały,
więc swoje głowy porozbijały.
Żuki się śmiały, a to nieładnie
śmiać się, gdy mrówka z roweru spadnie.

Mrówki pod dębem – widzę pod lupą –
głośno wzdychają, że kaski kupią.
„Dobra decyzja!” – już krzyczą muszki
życząc sukcesów w kolarstwie górskim.


poniedziałek, 6 lipca 2015

BĘDĘ KOLARZEM

Wieczorem w łóżku z zapałem marzę,
że kiedyś będę sławnym kolarzem
i na najszybszym w świecie rowerze
całą Afrykę w tydzień przemierzę.

W kasku na głowie  obowiązkowo! 
jeżdżę bezpiecznie i przepisowo.
O! A do tego  jak pragnę zdrowia! 
kask z Supermanem mi się podoba.

Robię wrażenie  widać z daleka 
na Grześku, Piotrku… moich kolegach,
gdy pod przedszkole podjeżdżam rano,
sam, na dwóch kółkach! Krzyczą: „O, mamo! 
Toś ty prawdziwy Ryszard Szurkowski!”,
a ja uciekam układać klocki.
Za mną się ciągnie cały peleton
dziewczyn, chłopaków z panią Żanetą.

Już widać metę, ostatnia prosta,
do naszej sali muszę się dostać.
Przyjdzie policjant i przedszkolaki
będą poznawać DROGOWE ZNAKI.

Jeszcze na ucho coś zdradzę wam,
że ja je wszystkie od dawna ZNAM!


środa, 17 czerwca 2015

ŚWIBROSITO (ŚWIBROWANKA)

| ...i jeszcze taka mała resztówka ze ŚWIBROWANIA :)

Silna Świbra niesie śrubki
w siatce z liści i sitowia,
gdy doniesie do Świbrowa –
śmiało wkręci w sita dziurki.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

ŚWIBROŚPIEW (ŚWIBROWANKA)

| Zupełnie zapomniałam, że jeszcze zostały resztki ze ŚWIBRZENIA z "Cegłą"


Znam jedną Świbrę – rzecz niesłychana –
si, si, si… śpiewa co dzień od rana.
Si, si… śpiewając lubi wyrazy
w których si, si, si… słychać od razu.
Składa z nich pieśni – zna ich bez liku –
jedną spisałam w swym notatniku:

„Siódmoklasista
siedząc na sianie
siemię ze śliwką
siorbie w śmietanie,
a siedem śledzi
już w siatce siedzi.
Siwa siłaczka
sięga po sieci.

W sieciach są śruby,
sierp i siekiera,
sine sikory,
sieczka i Sieradz,
siennik dla siostry,
na sitku ślina,
świeże sitowie
i śliski ślimak…”.

Gdy chcesz ze Świbrą tworzyć duety,
to si, si… śpiewać musisz niestety.

sobota, 13 czerwca 2015

WOKÓŁ MISIOWC (misiowanka_18)

Pewnego razu, gdzieś w Misiowicach,
wyrósł w ogrodzie miodowy lizak.

Przybiegły Misie, zdeptały kwiaty,
gdy się tłoczyły wokół rabaty
na której, w słońcu, złocił się słodki
lizaczek w kształcie polnej stokrotki.

Patrzyły Misie i tak dumały:
„Nas jest tak wielu – a on zbyt mały!”.
Przyniosły cukru pudru pięć kilo,
by nim nawozić ziemię co chwilę.

Już po tygodniu (każdy się dziwił)
lizak był wielki jak słoń prawdziwy –
podobny kształtem do słonecznika.

Wstąpiła w Misie radość wprost dzika,
kiedy z lizaka, spadł im na głowy,
słodziutkich nasion grad cukierkowy.

Od tego czasu wokół Misiowic
rośnie las gęsty i lizakowy.
Dostęp do niego tylko ci mają,
którzy o zęby codziennie dbają!

wtorek, 9 czerwca 2015

KOŁYSANKA CZERWCOWA

Ziewa księżyc pękaty
pod chmurową pierzyną.
Sennie mrugają gwiazdy
w granatowej kołysce.
Rzeki szumią leniwie,
w stronę morza wciąż płynąc,
a w nich ryby zasnęły
już wszystkie.

     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową
     i nad rzeką rozwiewa
     bajkę lekką jak obłok.
     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową,
     tylko wiatr, tylko wiatr,
     tylko wiatr…

Drzewa w gniazdach kołyszą
małe szczęścia pierzaste,
ramionami gałęzi
do snu je otulają.
Księżyc błyska zza chmury
jak srebrzysty naparstek.
W norkach chrapią borsuki.
Śpi zając.

     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową
     i na lasy nakłada
     bajkę lekką jak obłok.
     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową,
     tylko wiatr, tylko wiatr,
     tylko wiatr…

Świerszcz ballady urocze
gra na skrzypcach biedronkom.
W trawie żuki śnią słodko
o przygodach i lecie,
i o kwiatach na łące –
o tym, że świeci słonko
i że chciałyby z wiatrem
w świat lecieć.

     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową
     i nad łąką rozwiesza
     bajkę lekką jak obłok.
     Tylko wiatr cicho nuci
     kołysankę czerwcową,
     tylko wiatr, tylko wiatr,
     tylko wiatr…


środa, 3 czerwca 2015

WARZYWA, CZYLI ZAPROSZENIE DO KUCHNI

| WARZYWA... są dobre, ale czy zauważyliście, że można na nich też ćwiczyć wymowę "R".


Raz papryka z pomidorem,
w kryształowej salaterce,
rozmawiały o brokule,
który rzodkwi złamał serce.

rabarbarem trzy szparagi,
na talerzach rozłożone,
trajlowały – że brukselkę
pragnął w sierpniu wziąć za żonę.

Usłyszała to roszponka
i krzyknęła do rukoli:
„Toż to brednie, dyrdymały,
on rzeżuchę przecież woli!”.

Na to marchew, maruderka,
obruszyła się okropnie:
„Brokuł ze mną dziś się żeni.
Ślub wieczorem, w wielkim kotle!

Gości przyjdzie co niemiara:
por, pietruszka, kartofelki,
groszek, seler i ogórek…
Świeżych warzyw wybór wielki!

Karczoch zagra na pokrywkach –
rzepa, z werwą, na brytfannie,
a buraki razem z chrzanem
zetrą się na tarce zgrabnie;

zaś Renatka, kuchareczka –
wystrojona w fartuch w kratkę –
będzie w kuchni królowała
i przyrządzi cud-sałatkę”.

Zamrugawszy do szczypioru
rzekł kalafior: „Hej, kolego!
Ja też będę na tym ślubie.
Siup! Do kotła! I…
smacznego!”.

wtorek, 2 czerwca 2015

A PIERWSZEGO CZERWCA…

| Nie, nie zapomniałam wczoraj. Spędziłam dzień na świętowaniu z córką.
Nie było już czasu na zaglądanie do netu, dlatego wierszyk dopiero dzisiaj :))) 


Na sękatej miotle Baba Jaga leci.
Patrzy dookoła, wypatruje dzieci,
a na jej kolanach siedzi kocur czarny,
o oczach świecących jak zielone lampy.
Pan Kot wiele zaklęć potrafi wymruczeć –
mrocznych i potężnych. Nikt nie zdoła uciec!

Dzisiaj dzień szczególny. Wiozą kocioł wielki,
wysypują z niego bajeczne cukierki
i dobre życzenia, bo dziś DZIECI ŚWIĘTO!
Wszyscy je obchodzić powinni na pewno.

Gdyby ktoś o święcie zapomnieć się ważył,
tego stara wiedźma na maśle podsmaży,
uszy natrze pieprzem, podrapie po piętach –
aby o DNIU DZIECKA już zawsze pamiętał!




| Zostawiam magiczne cukierki w papierkach 
>0< >0< >0< >0< >0< >0< >0< >0< >0<
Częstujcie się, bez ograniczeń. Te nie tuczą!

sobota, 23 maja 2015

RAZ ZGUBIŁA CIOCIA DZIDZIĘ…

Raz zgubiła ciocia dzidzię,
gdzieś w Egipcie, w piramidzie.
Razem z dzidzią zginął dziadzio,
mama, tata, wujek Władzio.

Wyszła ciotka z piramidy,
na piach siadła, myśląc: „Gdybym
weszła jeszcze raz do środka,
to bym mogła dzidzię spotkać –
razem z dzidzią także dziadzia,
mamę, tatę, wujka Władzia,
ale boję się ciemności –
tych egipskich, w szczególności.
Mogą nawet wieki minąć
zanim spotkam się z rodziną”.

A rodzinka w jednej z komór
piramidy – mumii domu 
brakiem światła niewzruszona,
grała z mumią w faraona.

wtorek, 5 maja 2015

O GRUSZKACH W BLUZKACH

| SZY, SZY, SZY... - trzeba się SZybko wySZykować (...i mała ciekawostka - to kolejna rymowanka z "pluszem", trzecia z kolei)

Ubrały Gruszki,
w serduszka, bluzki
i kapelusze,
z pluszu, nieduże.

Wyszykowane
poszły niespiesznie
na koncert świerszczy.
Widziałam we śnie!

poniedziałek, 4 maja 2015

MISIE I WIOSNA (misiowanka_17)

| Ta misiowanka powinna być w marcu, ale przypałętała się dzisiaj w nocy. To niech już będzie, mamy jeszcze wiosnę :)


Na przebiśniegu, w śniegu za oknem,
ujrzały Misie zmarzniętą Wiosnę.
Wybiegły wszystkie z misiowej chatki,
wkładając, z pluszu, futra i czapki:

– Przemarzłaś mocno miła panienko?!
W domu jest ciepło, chodź do nas prędko!
Tu się ogrzejesz i sił nabierzesz,
bo W MISIOCHATCE – mówimy szczerze –
w spiżarni stoją zawekowane
promienie słońca z miodem i chrzanem,
rozgrzewający wiatr południowy,
w dużych butelkach deszczyk kwietniowy,
dżem z pąków liści w puszkach z piernika,
a w stu słoikach trele słowika.

Gdy Wiosna zjadła wszystkie specjały,
to chłody już jej nie dokuczały –
choć była jeszcze młoda i mała –
na Antarktydę Zimę przegnała.




środa, 29 kwietnia 2015

CHMURA NAD MISIOWICAMI (misiowanka_16)

| Myślałam, że temat misiowanek się wyczerpał, ale wczoraj tak padało, że wypadało z szaroburej chmury nową :)

Wisi bura chmura
nad Misiowicami.
Gdy na nią spoglądam,
to mruczy czasami,
łapkami też macha,
albo gładzi brzuchy,
lub wyciera chustką
nos trzydziesty drugi.

Jest miękka, pluszowa,
jak beczka – pękata!
Zaraz chyba pęknie
i zaczną z niej spadać
Misie szarobure
w koszulkach żółciutkich.
Taki MISIOOPAD
zmyje wszystkie smutki.

I nieważne, w którą
obrócę się stronę,
wszystko w Misiowicach
będzie ZAMISIONE.

niedziela, 26 kwietnia 2015

OGRODNA DZIELNICZKA (przekręcajka)

| Dzieci lubią bawić się w przekręcanie słów. Przekręcalski to język podpatrzony i zapisany w rymach przez jedną z moich ulubionych autorek wierszy dla dzieci – Joannę Papuzińską. Dzisiaj stał się inspiracją do takiej zabawy przy pracach ogródkowych :)

OGRODNA DZIELNICZKA (przekręcajka)

Grządkopałam przeki,
stosiałam wykrotki
oraz słodszek groki
do dokiej wielniczki.

Podbatki ralałam
i caśliwa szczęła
otrzydal memałam
ogrodnej dzielniczki!



| Dla dzieci to proste, dla dorosłych zapisałam tłumaczenie
w języku na wspak:

AKZCINDORGO ANLEIZD

,ikdązrg małapokezrP
iktorkots małaisyw
ikdołs kezsorg zaro
.ikzcinod jeikleiw od

małaldop iktabaR
ałac awilśęzczs i
małamyzrto ladem
!ikzcindorgo jenleizd




A pod wpływem Jabberwocky Lewisa Carolla (różne tłumaczenia można przeczytać tutaj: http://home.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml)
taka zabawa :)


DZIELKOTNA GARDNICZKA (jabberłajka) 

Przekopłam grządalki. 
Zakopsłam ziarkrodki 
zoraz groszziel miodki 
w wielbrzymie oldniczki. 

Brabatki wodlałam 
i uśmiwa czała 
ordal obralałam 
dzielkotnej gardniczki! 

sobota, 25 kwietnia 2015

O PUSZCZYKU, GŁUSZYCY I GŁUSZCU

| Fiku-miku na języku dzisiaj z wiosennej puszczy :)

Podpuścił w puszczy puszczyk głuszycę,
by wyczyściła w mig okolicę.
Głuszyca czyści puszczańskie drzewa.
A głuchy głuszec szlifując* śpiewa –
zagłusza szelest wyschniętych liści
i stroszy skrzydła. Głuszyca myśli:
„Szczwany ten puszczyk. Pomógł głuszcowi,
na samcze toki w puszczy, mnie złowić”.



szlifowanie głuszca* – nazwa części pieśni godowej głuszca (klapanie, trelowanie, korkowanie i szlifowanie). Podczas szlifowania, o dźwięku ostrzonej o kamień kosy, trwającego od 1 do 1,5 sekundy ptak przestaje reagować na bodźce zewnętrzne – głuchnie, stąd nazwa gatunku.

środa, 22 kwietnia 2015

KSIĘŻYC JAK SREBRNY ROGAL

Księżyc, jak srebrny rogal,
zawisł nad moją głową
i dzisiaj mnie przemienił
w ćmę wielką, księżycową.
Usiadłam na poduszce
wpatrzona w jego rożek,
a on bez przerwy tkwi tu,
odpłynąć w noc nie może
(choć żwawo się krzątają
pomocne, nocne elfy) 
cichutko, smętnie wzdycha
i wierci się bez przerwy.

Zaczepił się o komin.
Pobrudził siwą brodę.
Wpatrzyłam się tak w niego,
że zasnąć już nie mogę.
Do nieba pragnę wzlecieć
w noc czarną, pomóc elfom,
uwolnić smutny księżyc.
Elfy pomocy nie chcą –
zbierają do koszyków
magiczny, srebrny pyłek.
Ulepią szybko z niego
sny kolorowe, miłe.

Ja też dostanę kilka,
ułożę pod poduszką,
a jeden, najpiękniejszy,
wyszepczę ci na uszko.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

DUCH W BIBLIOTECE

Raz w bibliotece widziano ducha,
siedział w kąciku na audiobookach*,
za stertą książek. 
Czytał bez przerwy,
jak przybrać postać słonia lub zebry,
guźca, 
gazeli, 
małpy, 
żyrafy.

I był strapiony, że nie potrafi
zmienić się w zwierza rodem z Afryki:
– Ech! Być jak gepard, w cętki i dziki.
Wcielić się w małpę lub nosorożca…!

Zwierzęca forma była mu obca.
Jednak zadziwił bibliotekarkę,
gdy się przemienił w ciekawą bajkę
o lwie, 
żyrafie i nosorożcu,
małpie, 
gepardzie…

Ot tak po prostu!

Na koniec szepnę wam w tajemnicy:
każdy ją chętnie chciał wypożyczyć!




*[czytaj: ałdiobukach]
Audiobook - to nie jest auto,
ani sucha gałąź buka,
lecz nagrana dla Was książka,
której miło będzie słuchać.

wtorek, 14 kwietnia 2015

RADOŚĆ NA ŁĄCE

| Jeszcze trochę z wiosennej łąki :)

Dziś radość na łące,
trzmiel psotnik wciąż bryka,
marcowy zajączek
tańcuje walczyka.

Na skrzypkach lipowych
przygrywa świerszcz mały
i tańczą biedronki
z żukami do pary.

Też cieszą się pszczoły
kwiatami i słońcem.
A nawet kret stary
świętuje w swej norce,

bo zima nareszcie
odeszła na dobre.
Jest ciepło, wspaniale
i mamy już wiosnę!

niedziela, 12 kwietnia 2015

PODWÓRKO

| Hej, wczoraj było tak pięknie, że cały dzień chciało się spędzić na podwórkowych zabawach i właśnie stąd ten wierszyk :)


Za siódmym płotem, niewielką górką,
mieści się zwykłe, szare podwórko,
na którym rośnie wysoki klon,
a przed nim stoi ogromny dom.

Jest jak wieloryb na oceanie
i w jego wnętrzu mamy mieszkanie:
ja, mama, tata i nasz kot Klusek –
prawdziwy pirat. Każdy by uciekł
na widok jego ostrych pazurków.
A on uwielbia chodzić po murku
dokoła domu  dumny i ważny 
i mnie przenosi na ląd fantazji,
abym z piracką, prastarą mapą
odszukał skrzynię pod drzewem bago;
złowił świecące, złote letugi,
na ucztę z Bolo trzydziestym drugim;
wspiął się na wulkan ruchomych piasków.
Bym jajo, które spoczywa w gniazdku,
wykradł groźnemu ptakowi zzzodo.
Jajko to będzie wielką nagrodą
w wyścigu borszryb ponaddźwiękowych…

I tylko szkoda, że gdy gotowy
obiad już czeka i mama woła,
wszystko to nagle znika dokoła.
Znowu jest szare, zwykłe podwórko
za siódmym płotem, niewielką górką.