piątek, 28 sierpnia 2015

WILK, TAK CZY NIE? (zgadula)

Czy to wilk z bajki?
Czy tak na niby
pływa po morzu i łowi ryby?
Ma nowy kuter z karną załogą
(słuchają Wilka, gdy tupnie nogą).

Zębiska wielkie, ogromne oczy…
Nie, to nie ten wilk!
Ten jest uroczy –
dzieci nie straszy
i babć nie jada.

Gdy pali fajkę – bajki układa:
o marynarzach,
pięknych syrenach
i o tym czego na lądzie nie ma.

Krewnych ma wielu na całym świecie.
W porcie (nie w lesie)
go odnajdziecie.

czwartek, 27 sierpnia 2015

BZY! BZY! NA TRĄBACH…

Żył słoń Konstanty Mucha w Rudzie, w powiecie tczewskim.
Wszystkich wkoło zadziwiał jego kolor niebieski.
Trąbę swoją słoniową błękitną miał jak uszy.
Nie trąbił na niej wcale, lecz bzyczał w sposób muszy.
Był kłopot z tym niemały (prawdziwy słoń nie bzyczy),
ale w Rudzie mówili: „To nic. I tak jest byczy!”

Przejeżdżał cyrk tamtędy, wraz z nim słonica Pszczoła.
Miała na imię Marta, była zawsze wesoła –
od trąby aż po ogon jak niezapominajka:
niebieska, niebieściutka. Konstanty krzyknął: „Bajka!”,
a Marcie zbłękitniały bardziej ogromne uszy
i widok ten cudowny serce Muchy poruszył.

Odjechał razem z cyrkiem, z Rudy Mucha Konstanty,
by bzyczeć piękne pieśni dla ukochanej Marty.
A ona, tak jak pszczoły, chociaż nie była mała,
na swojej wielkiej trąbie wraz z nim cudnie bzyczała.
Stworzyli sławny duet niebieskich słoni z bajki.
Jeździli z występami aż po granice tajgi.

I dzisiaj też dla ciebie chcą pokaz dać zabawny.
We śnie słonie usłyszysz, więc jak najszybciej zaśnij!

środa, 26 sierpnia 2015

GŁOWA DO GÓRY, BO CHMURY

| Z wakacyjnych obserwacji znad Bzury, przekornie o chmurach i opadach deszczu, którego tego lata jak na lekarstwo :)


W wielkiej fabryce, na brzegu Bzury,
z rury wyciekły maleńkie chmury.

Zły był dyrektor, kierownik wściekły,
bo z ich montowni nagle uciekły
pięćdziesiąt cztery jasnozielone
miniobłoczki, niewykończone.

Dyrektor kazał uszczelnić rurę
i szybko złapać chmureczki, które
wiatr przegnał w pole nad dzikie maki.

Jak chmurki złapać? Sposobem jakim?

Przyszła z pomocą Dorotka słodka,
w wianki stokrotek mocno je wplotła,
razem z makami i rumiankami…
I do fabryki zaniosła, zanim
powiędły kwiaty we wszystkich wiankach.

Pachniał tymianek i macierzanka,
a wyczuwalny, magiczny zapach
całą fabrykę w sieć czarów złapał.

Wszyscy ruszyli żwawo do pracy.
Wyrosły chmury, dojrzały cacy –
białe, puchate jak kłębki wełny.
Wiatr z nich roznosił zapach przepiękny.
Z obłoków było dużo opadów,
ale nie wody, lecz polnych kwiatów.