niedziela, 29 grudnia 2013

DUCH W ZAMKU

W listopadzie, o poranku,
patrzę – siedzi duch na ganku
roztrzęsiony i zziębnięty.
Sine uszy ma i pięty,
a do tego kicha z cicha,
bo mu katar nos zatyka.

Pojękuje, stęka, kwęka:
„Żyć bez domu – straszna męka!
Mroźna zima już się zbliża,
jak zamarznę, to na łyżwach
jeździć po mnie będzie można.
Perspektywa dość żałosna!

Stara szopa, jakaś wieża,
kąt na strychu! Będę leżał
tam spokojnie całą zimę –
i poczekam aż mróz minie.
Czasem tylko zachroboczę,
o północy w czarne noce”.

Żal zrobiło mi się ducha,
mówię głośno: „Duchu, słuchaj!
Mam dla ciebie propozycję:
dobry zamek. Możesz skryć się
w nim na zimę, aż do wiosny –
w mig poprawisz stan okropny
swego zdrowia. Ja z radością
przyjmę ciebie. Bądź mi gościem!”.

A duch powstał pełen gracji
(dał tym popis lewitacji)
i zamieszkał o poranku
tuż pod klamką 
– w mocnym zamku.



| ...ale w czerwcu, tak o brzasku,
przeniósł się do zamku...
                                   z piasku!

Mocno, ten duszek, kusi, że drugi wierszyk napisać się musi :)  To zadanie na nowy rok, muszę się pilnie wsłuchiwać we wszystkie chroboty dobiegające z zamka. Liczę na podpowiedzi, może opowie gdzie chciałby mieć ten zamek z piasku. |

niedziela, 15 grudnia 2013

MAGIA ŚWIĄT +



Śnię, a może mi się zdaje?
Przecież widzę to przez okno!

Z nieba lecą mikołaje
w noc grudniową, w noc radosną
–  każdy z brodą i w czerwieni,
z ciężkim workiem na ramieniu.
Lecą, jakby ktoś przemienił
w mikołaje płatki śniegu!

Tak wirują zamaszyście,
z wiatrem tańczą lekko walca.
Śnieg srebrzyście wokół skrzy się.
Zerkam w okno i na palcach
liczę desant pokojowy
– okolicę przykrył całą –
i zaśnieżył moją głowę.
Czary mroźne w niej działają!

Już na ziemię wszyscy spadli,
otrzepali swe ubrania.
Zabrzmiał dźwięcznie dzwon w oddali,
do podróży dał wezwanie.

Renifery – wprost do dzieci –
ciągną sanie, w nich prezenty.
Mikołaje uśmiechnięci,
wyśpiewują w głos kolędy.

A za oknem mróz i biało,
pierwsza gwiazdka lśni na niebie.
Do mnie MAGIĘ ŚWIĄT przywiało.
Wejdź i ogrzej się jej ciepłem!

piątek, 6 grudnia 2013

GDZIEŻEŚ TY BYWAŁ… +



„Nie pasuję tutaj wcale
– wszystko wkoło śnieżnobiałe –
ukarała zła królowa,
teraz się za braćmi chowam.

Tylko niedźwiedź, ten polarny,
mojej gorzkiej słucha skargi.
Lis poczciwy dobrym słowem
ściera słonych łez połowę.

Nad tym stanem jak nie płakać –
czarny bałwan, ale draka!

Gdy powieje, już niedługo,
wiatr północny – śniegu sługa –
mnie i braci w świat poniesie,
wszędzie zima będzie przecież.

Z nami srogi mróz przyleci
na podwórka, a tam dzieci –
czy polubią mnie takiego?
Bałwan czarny – wron kolega!”

Tu renifer chrząknął głośno:
„Dość! Piosenkę skończ żałosną,
boś nie bubel wiatrem szyty,
ale bałwan znakomity.
Nie jak wyrób z Chin – masowy,
ale produkt wyjątkowy!

Wśród bałwanów całej zgrai
to ty jesteś krukiem białym”



*
Białe kruki – tak między nami,
to jest rzadkość nad rzadkościami.
Gdy go znajdziesz, nie martw się wcale,
możesz chodzić w glorii i chwale.