środa, 26 sierpnia 2015

GŁOWA DO GÓRY, BO CHMURY

| Z wakacyjnych obserwacji znad Bzury, przekornie o chmurach i opadach deszczu, którego tego lata jak na lekarstwo :)


W wielkiej fabryce, na brzegu Bzury,
z rury wyciekły maleńkie chmury.

Zły był dyrektor, kierownik wściekły,
bo z ich montowni nagle uciekły
pięćdziesiąt cztery jasnozielone
miniobłoczki, niewykończone.

Dyrektor kazał uszczelnić rurę
i szybko złapać chmureczki, które
wiatr przegnał w pole nad dzikie maki.

Jak chmurki złapać? Sposobem jakim?

Przyszła z pomocą Dorotka słodka,
w wianki stokrotek mocno je wplotła,
razem z makami i rumiankami…
I do fabryki zaniosła, zanim
powiędły kwiaty we wszystkich wiankach.

Pachniał tymianek i macierzanka,
a wyczuwalny, magiczny zapach
całą fabrykę w sieć czarów złapał.

Wszyscy ruszyli żwawo do pracy.
Wyrosły chmury, dojrzały cacy –
białe, puchate jak kłębki wełny.
Wiatr z nich roznosił zapach przepiękny.
Z obłoków było dużo opadów,
ale nie wody, lecz polnych kwiatów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz