czwartek, 5 maja 2016

DUCHY KSIĄŻKOWE

| Wierszyk miał być na Światowy Dzień Książki (23 kwietnia), ale złośliwe "duchy-wirusy" opanowały mój komputer, ale co się odwlecze to...


W książce o smokach, na stronie szóstej,
mieszkał duch, który miał palce tłuste.
A duszek-łasuch na osiemnastej
zostawił lukier z drożdżowych ciastek 

jeszcze obżartuch, strasznie łakomy,
keczupem z pizzy pobrudził strony:
drugą i czwartą, a na okładkę
(to na dokładkę!) wylał herbatkę.

Duszek rysownik – ten spod obrazka –
czerwoną kredką tytuł zabazgrał.
Marny los spotkał także spis treści,
gdyż go wyrwało sześć duchobestii.

W rozdziale ósmym grasował srogi
duch, który kartkom zaginał rogi…
więc z takiej książki pouciekali:
tata – smok duży,
synkowie mali,
mama – smoczyca
razem z córkami,
wszystkie literki
wraz z obrazkami.

Duchy zmartwione, ze wstydu blade,
postanowiły zwołać naradę.
Usiadły grzecznie na grzbiecie książki
(był niewygodny – twardy i wąski),
wkrótce uchwała była gotowa:

„Obiecujemy KSIĄŻKI SZANOWAĆ!”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz