Tato, tato... za trzy cmok(i)
oddam bardzo śmieszne smoki.
Patrz! Usiadły na papierze,
jakie tłuste, zieloniutkie
i we trójkę wprost na wieżę
idą razem okrąglutkie.
Pierwszy okiem na mnie łypie,
zerka spode łba zuchwale.
jego profil na tej szybie,
w oknie zamku – tu! – utrwalę.
Drugi – gapa! Ogon długi
plącze jego wielkie łapska,
ja mu oddam swe usługi
i rozplączę z zawijaska.
Trzeci czkawką kartkę pali,
bo zjadł zupę zbyt gorącą –
muszę szybko się oddalić.
Oj! Już kredkę mam parzącą.
Lecz na szczęście palec zdrowy,
a rysunek już gotowy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz