piątek, 24 października 2014

…W KROPECZKACH +



| Była już tutaj bajeczka w paseczkach 
  http://rymcym.blogspot.com/2014/07/w-paseczkach.html
  Dzisiaj czas na... przeczytajcie sami :)


Była mała Bajka kropeczki calutka.
Miała w kropki płaszczyk i kropki na butkach.
Motylom skrzydełka zdobiła czasami
w kolorowe wzory małymi kropkami.

Rozdawała kropki biedronkom w ogrodzie –
w lesie muchomorom malowała co dzień.
A na nosku Oli, pisakiem słonecznym,
latem nastawiała kropek pięć tysięcy.

Gdy poszła do szkoły, to bez narzekania,
kładła kropki nad „i” i na końcu zdania.
Resztę wysypała na Oli fartuszek.
I tu bajkę w kropki nagle skończyć muszę,

bo trzy zostawiła, najładniejsze z kropek,
by mógł zamknąć wierszyk równy wielokropek…

niedziela, 19 października 2014

O MATCE MARKA

| Z zakręconych ćwiczeń na rymowanki w typie FIKU MIKU NA JĘZYKU 
  dziś lekko absurdalne... ale krótko :)


Matka Marka, po prababce,
ma makaka na makatce,
klatkę w kratkę, kaczki w paczce,
mech milutki, muchopackę.

A morw miarkę i makaron,
marną marchew, miskę starą,
mule w mule, mumię w mannie
ma po babce swojej Annie.

czwartek, 16 października 2014

WIELKI ZEBROŃ +





| Hm! Może warto narysować :)


Wpadł wielki ZEBROŃ, bardzo nieśmiały,
w wysokie trawy. Nie wystawały
z niej nawet jego uszy wielgachne,
które wiatr stawiał jak białe żagle.

W trawach wysokich spokojnie, miło –
siedział w nich ZEBROŃ, jakby nie było
jego na świecie, a przecież zna go
białych karteczek calutkie stado…
Jest znany kredkom w miastach i na wsi –
ZEBROŃ pochodzi z kraju fantazji.

A jak wygląda? Do lustra zerka!
Mówi, że jego babka to zebra,
a prapradziadek – słowo on daje –
to słoń Trąbalski z państwa Baj Baje.

Ma ZEBROŃ grzywę? A może ogon?
Na te pytania kredki wam mogą
dać odpowiedzi szybko na kartce,
a więc ochoczo w łapki je łapcie
i ZEBRONIOWI, jak w trawie siedzi,
w mig narysujcie piękny portrecik.



poniedziałek, 13 października 2014

MIAŁA KWOCZKA KURCZĄT DZIESIĘĆ... (ODLICZANKA)

| Taka odliczanka-wyliczanka, można czytać odliczając na paluszkach maluszka :))))


Miała kwoczka kurcząt dziesięć.
Przywołała je do siebie:
– Ko, ko… chodźcie! Na śniadanie
kaszę każde dziś dostanie.

Pierwsze woli bułkę suchą –
drugie grzankę z tłustą muchą,
trzecie osy opiekane,
czwarte świeży perz w śmietanie,
piąte długie dwie dżdżownice,
szóste z moli ciepły kisiel,
siódme gruszek sześć na wierzbie,
ósme jabłka (bo są lepsze),
a dziewiąte groch z kapustą.
Zaś dziesiąte z miską pustą
biegnie i się bardzo śpieszy.

Krzyczy:
– Kaszy pięć talerzy
zjem ze smakiem na śniadanie.
I na płocie śmiało stanę,
i zawołam dziesięć gęsi,
niech im brzuchów głód nie męczy.
Kukuryku! Już śniadanie!
Kaszę każda gęś dostanie.

Pierwsza woli bułkę suchą –
druga grzankę z tłustą muchą,
trzecia osy opiekane,
czwarta świeży perz w śmietanie,
piąta długie dwie dżdżownice,
szósta z moli ciepły kisiel,
siódma gruszek sześć na wierzbie,
ósma jabłka (bo są lepsze),
a dziewiąta groch z kapustą.
Zaś dziesiąta z miską pustą
do kurnika prosto bieży.

Krzyczy:
– Kaszy pięć talerzy
zjem ze smakiem na śniadanie.
I dokładkę też dostanę,
i zawołam w mig indyki –
lepsza kasza niż ryż dziki!
Gę, gę… szybko! Już śniadanie!
Kaszę każdy dziś dostanie.

Pierwszy woli bułkę suchą –
drugi grzankę z tłustą muchą,
trzeci osy opiekane,
czwarty świeży perz w śmietanie,
piąty długie dwie dżdżownice,
szósty z moli ciepły kisiel,
siódmy gruszek sześć na wierzbie,
ósmy jabłka (bo są lepsze),
a dziewiąty groch z kapustą.
Zaś dziesiąty z miską pustą
już się z dania tego cieszy.

Krzyczy:
– Kaszy pięć talerzy
zjem ze smakiem na śniadanie.
I kurczęta sproszę na nie,
razem z kwoczką, która woła
swoje dzieci dookoła:
– Ko, ko… chodźcie! Na śniadanie
kaszę każde dziś dostanie.

Pierwsze woli... (itd)

sobota, 4 października 2014

JESIENNE MORZA

| Niby nie mam czasu na pisanie, ale jak samo przyszło i to w środku nocy, 
  i to tak, że trzeba było zapalić światło i zapisać... to niech już jesiennie płynie :)


W wierszu o jesieni
muszą być liście, koniecznie
żółte i czerwone,
i niebo siąpiące deszczem –
park, by alejkami
chodzić i w tych liściach brodzić,
na nogach kalosze
podobne do morskich łodzi.

Bo trzeba przepływać
przez morze żółte, czerwone,
a czasami czarne,
błotniste, w którym utonie
każdy liść, a nawet
pochmurne niebo nad parkiem.
A wtedy najlepiej
postawić ogromne żagle.

I w kaloszach-łodziach
nareszcie wypłynąć można
na połów kasztanów,
dopóki pogoda dobra.
Czas łowić i łowić –
upychać ciasno w kieszenie.
Szal i rękawiczki
też dzisiaj w sieci zamienię.

A gdy przyleci wiatr,
jak pirat straszny i groźny,
dom to jedyny port,
gdzie mogę skryć się do wiosny.

czwartek, 2 października 2014

O LALI I LISIE

| Coś nowego dzisiaj, ale ostatnio nie mam czasu na pisanie. 


Idzie Lola niesie lalę.
W lesie jesień. Jak wspaniale!
Leżą liście klonu, buka.
Lis wśród liści czegoś szuka....

Wpadła w liście Loli lala
i lisowi się przechwala,
że z ligustru i lebiodki
umie zrobić lizak słodki.

Nie gustuje lis w lizakach,
woli leszcza i szczupaka,
lina w lodzie – też makrelę,
w soli solę na niedzielę.

Lubi klenie i sielawy,
z leszczynowym listkiem, aby
były pyszne – palce lizać! –
na kolację w leśnych grzybach.

Lis zaprosił lalę Loli:
„Zechcesz talerz zjeść fasoli?
A na deser mam morele,
chętnie z tobą się podzielę!”.

Wyszła z liści lala licząc,
że landrynkę smakowitą
oraz lemoniady szklankę
też dostanie. A lis dla niej

miał fasolę oraz śliwy
na oliwie, ale gdyby
głód poczuła wilczy, straszny,
to chleb z mlekiem miał w spiżarni.

Och! Landryki lala chciała
bardzo słodkie, więc płakała.
Obejść się musiała smakiem,
bo dostała figę z makiem.