wtorek, 23 września 2014

SUCHA PLUCHA

| I już jesień, a z nią wkrótce deszcze, plucha. Ale, co by było, gdyby...


Co by było, gdyby plucha
zamiast mokra była sucha?

Ja do okna – tam okropnie,
w suchym deszczu wszystko tonie.
Zamiast kapać tylko trzeszczy,
szura, skrobie, dźga i kole –
jakby miliard mikrych chrząszczy,
potoczyło się po stole.

Niepotrzebne parasole,
nie przemoczą wszak opady.
Kalosz krzyczy: „Błoto wolę!
Mokre dajcie mi okłady!”
– bo zakasłał się niebożę.

Zamiast kałuż piasku morze:
na ulicach, na chodnikach,
klombach w parku i trawnikach.

Rynny piasek przesypują,
jak w klepsydrze czas liczony,
a potoki piaskiem plują –
wnet zamienią się w zagony.

Wokół tylko szumi rzewnie….

Siedzę w domu, jak mysz, cicho
–  cała skryta pod poduchą –
i wylewnie bardzo tęsknię,
za jesiennych dni szarugą
– zimnowodną, mokrą pluchą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz