piątek, 10 kwietnia 2015

DO FRYZJERA PRZYSZŁA CHMURA…

Do fryzjera przyszła chmura,
rozczochrana i ponura.

Powiedziała: 
„Och, fryzjerze!
Potargałam się na wietrze.
Mam kołtunów dwa miliony,
mokrym śniegiem bok sklejony.
Z dołu – to jest bardzo smutne –
sterczą brudne, czarne pukle.
Proszę, uczesz mnie fryzjerze!”.

A on na to: 
„Powiem szczerze,
tę fryzurę mogę zmienić,
lecz brakuje mi grzebieni”.

Prędko pobiegł do sąsiadki
przez płot, trawnik i rabatki.
Wrócił niosąc grabie wielkie.
W mig wyczesał z chmury wszelkie
błyskawice i śnieg z gradem,
też samolot (na dodatek
z podróżnymi i pilotem),
cztery UFO-statki złote
oraz balon kolorowy,
który uciekł Januszkowi,
po czym chmurę umył zgrabnie
i zakręcił loczki ładne.
Mocno przystrzygł z dołu, z boków
i odżywkę kładł po trochu,
a na koniec – to urocze –
upiął na niej zgrabny koczek.

Tak uczesał – moi mili –
chmurę w CUMULUS HUMILIS*.




*CUMULUS HUMILIS – to jest chmura biała,
ani nie za duża, ani nie za mała.
Deszczu nie przynosi, lecz lubi w zachwycie
spokojnie żeglować po nieba błękicie.


| Jeśli ktoś chce dowiedzieć się co to za fryzurka i zobaczyć to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Cumulus_humilis

2 komentarze:

  1. Podoba mi się! Lubię takie pocieszne i zakręcone :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj u mnie wszystkie chmury uczesane, oby dalej taka piękna pogoda. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń