poniedziałek, 29 kwietnia 2013
BAJKA O PRZYJAŹNI / CZYLI, O PROSIĘCIU I KOŹLĘCIU +
Z jednego wiersza* (całkiem nie w sosie)
uciekło prosie, z muchami w nosie.
Szło polną dróżką, głośno chrumkało:
że błoto brudzi mu całe ciało,
a droga wąska i wyboista,
trawa nieświeża i wiatr w niej śwista.
Szło tak na cały świat rozzłoszczone,
i prostowało w gniewie ogonek.
A przy tej drodze, choć trawy mało,
koźlę z kiełbiami we łbie skakało.
Wianuszki plotło z ziarenek piasku,
rogami bodło echo – to z lasku;
wiatr gryzło w łydki, a słońce złote
prosiło: „Zostań mym samolotem.
Ja po promyku, jak po drabinie
wejdę do ciebie. Już wśród chmur płynę!”
Spotkało prosię koźle dziwaczne.
O tym opowieść za moment zacznę,
bo, wnet się stało, co stać się miało.
Prosię ogonek prostuje śmiało –
rozgląda wrogo, ryjek wykrzywia,
ze ścieżki zbacza, a tam pokrzywa
w boczek je parzy. Bąbel już rośnie
i piecze mocno, boli nieznośnie.
Koźlę, co biegło za chmurką białą,
z krainy marzeń się wyplątało,
babki leczniczej skubnęło listek
i ku prosięciu gna, jak najszybciej.
Pomógł, ten zdrowy, okład zielony,
już ryjek świnki zadowolony.
Przyjaźń to nowa, chociaż się dziwię,
powstała z bąbla po złej pokrzywie.
I tak, to prosię z muchami w nosie,
dzięki koźlęciu było znów w sosie.
A koźlę, z tymi kiełbiami we łbie,
na ziemi częściej czuło się pewnie,
więc razem poszły, w dal, krętą drogą,
aż za horyzont – tam gdzie je wiodą:
oczy ciekawe, przygody nowe,
miejsca nieznane, sny kolorowe.
| * Wanda Chotomska "Muchy w nosie" |
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz