Do łazienki ktoś się zakradł!
Nocą wylazł prosto z wiadra,
w płynnym mydle się wytaplał
i
myje szyję, myje szyję,
myje szyję, myje szyję,
myje ją.
Ja łazienkę mam zajętą.
Niech się myje, byle prędko!
Ciepłą wodą, chociaż mętną
dziś
myje szyję, myje szyję,
myje szyję, myje szyję,
myje… kto?
Ależ on ma długą szyję,
już dzień cały tak ją myje.
Cały zapas mydła wyje,
gdy
myje szyję, myje szyję,
myje szyję, myje szyję,
myje… je?
Dosyć tego mam po uszy!
Niechże wreszcie się wysuszy!
Zdążyłam się naburmuszyć,
bo
myje szyję, myje szyję,
myje szyję, myje szyję,
myje… ktoś!
Wyważyłam drzwi łazienki.
I co widzę? To wąż wielki,
z nosa lecą mu bąbelki,
i się śmieje, że nie szyję
tak uparcie w wannie myje,
lecz
myje ogon, myje ogon,
myje ogon, myje ogon,
myje… go!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz