Cztery Misie – każdy z chochlą,
w białej czapie i fartuchu –
idą w deszczu, ciągle moknąc,
lecz podnosi je na duchu
słodka myśl jak garnek miodu
lipowego z cynamonem.
Waniliowo pachnie wokół,
już przed moim stoją domem.
Tutaj w wielkim, srebrnym kotle
warzą coś.
O!
Już bulgocze!
Misie dziarsko łapią chochle
i mieszają przez dwie noce:
karmel złoty i rodzynki,
wór kakao, mleko krowie,
sok z połowy mandarynki,
szczyptę szczęścia…
Już gotowe!
Słodki zapach dom wypełnił,
smutki z kątów powyganiał.
Mruga do mnie księżyc w pełni:
„Czy gotowa MISIOLADA?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz