| Jeszcze jeden wielkolud przechodził obok :)
Wpadł biały obłoczek w kałużę,
pobrudził czyściutki kożuszek,
czapeczkę, nowiutkie kalosze.
I w błocie się mocno szamocze.
pobrudził czyściutki kożuszek,
czapeczkę, nowiutkie kalosze.
I w błocie się mocno szamocze.
Wciąż woła do chmury u góry:
„Oj! Mamo, ja staję się bury!
Już zbrzydło mi w błocie taplanie,
jak ja się do nieba dostanę?!”.
Wszedł śmiało wielkolud w kałużę
i podniósł obłoczek nieduży,
zawiesił na niebie. Nareszcie!
A chmura…
i śniegiem, i deszczem
brud cały z obydwu wymyła.
I tak się przygoda skończyła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz