niedziela, 1 czerwca 2014

DUCHPIŁKA I LILKA

| Tak na Dzień Dziecka z życzeniami i pozdrowieniami, bo najważniejsze to... 
(szukaj na końcu wierszyka)


W małym miasteczku na środku skwerku
straszył Duch złośnik w lila sweterku.
Zjawił się latem na placu zabaw
przegonił Julkę, Hanię, jej brata
i wszystkie dzieci małe i duże.
Rozkopał trawnik, podeptał róże.

Wszedł na zjeżdżalnię. Zjechał trzy razy.
„Czy bawić ze mną ktoś się odważy?!” –
zawołał głośno i na zachętę
zmienił się w piłkę. To niepojęte,
ile się zaraz osób zleciało
(gdy powiem – dwieście, to będzie mało).

Przybiegł kominiarz czarny od sadzy,
lecz złapać piłki się nie odważył.
Też nie dał rady strażak ochotnik –
ze skwerku uciekł szybko na chodnik.
Nawet policjant bał się okropnie,
że go ta piłka znienacka kopnie.

Burmistrz popatrzył tylko z daleka:
„Na ławce w cieniu jeszcze poczekam!” –
powiedział cicho. A piłka skacze,
psoci i niszczy… nie chce inaczej!
Doktor zawołał: „Może jest wściekła!” –
i wnet połowa ludzi uciekła.

Lecz przyszła Lilka, w spodenkach lila,
Ducha złośnika wnet zobaczyła:
„Cześć!” – powiedziała. Klasnęła w dłonie
i to był wreszcie straszenia koniec,
i odtąd zgodnie (w lila odzieży)
bawią się razem tak jak należy.

Na skwerek inne dzieci wróciły.
Duch jest wesoły, grzeczny i miły:
„Już zrozumiałem, straszyć nie muszę,
gdy dookoła są BRATNIE DUSZE!”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz