wtorek, 29 lipca 2014

PACZKA NA KSIĘŻYC

Wyobraźcie to sobie
(sprawa dość tajemnicza),
że w noc parną i czarną
spadło pudło z księżyca.

Na chodniku leżało,
nikt się po nie nie schylił.
Z pudła wyskoczył ludek,
rower wyjął po chwili.

Wsiadł na niego i pomknął
gdzieś za miasto, w nieznane,
razem z pudłem z tektury
które oparł na ramie.

Teraz jeździ zawzięcie
w każdą noc po ulicach.
Najdokładniej z nich zbiera
srebrne smugi księżyca

(spadły prosto na Ziemię,
w noc bezchmurną przy pełni).
Szukać smug tych przestanie,
gdy już pudło napełni.

Wtedy pójdzie na pocztę,
ładnie w papier zawinie,
nada ważną przesyłkę
i – jak duch – się rozpłynie.

Paczka dotrze na księżyc
ekspresowo w rakiecie.
Tam ją szybko otworzą
(muszę wam to powiedzieć)

Pan Twardowski i kogut
ucieszeni szalenie.
Będą rzucać – jak śnieżki –
srebrne światło na Ziemię.


4 komentarze:

  1. Paczka jak marzenie... wierszyk także wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Słuchy chodzą, że w paczce było też kilka butelek księżycówki dla Twardowskiego :)))

      Usuń
  2. Cudny wierszyk, przesłodki, z fajnym finałem! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń