wtorek, 1 lipca 2014

CHRAPANIE NA SAWANNIE

W południe na sawannie –
chrrap… chrrap…! – ktoś nieustannie
w rytm walca chrapie głośno,
aż uszy wszystkim rosną.

Powiedział słoń żyrafie:
– Wiem, pani mocno chrapie!
– Ja, chyba pan żartuje,
liście akacji żuję.
Najpewniej nosorożec
donośnie chrapać może.

– To kłamstwo, pomówienia!
Znany jestem z milczenia. –
rzekł nosorożec srogo
i odszedł swoja drogą.
Dorzucił na odchodnym:
– Lwy chrapią! Wiem coś o tym. –
A lwy w zaroślach spały
i wcale nie chrapały.

Spytano krokodyle,
też sępa (on na chwilę
przysiadł na suchym drzewie):
– Nic o chrapaniu nie wiem.
Zapytajcie hieny.
– My nigdy nie chrapiemy! –
krzyknęły obrażone.
Pobiegły w swoją stronę.

Aż tu, termitów grupa
zdążyła obiad schrupać
i w wielkiej termitierze
poszła do łóżek leżeć.
A Bzyk – termit najstarszy,
miał ten największy zaszczyt,
w rytm walca (każdy zaśnie)
chrapał im pięknie... baśnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz